Aniu, już parę razy byłam pod furtką Twojego ogrodu – i nie wchodziłam... No ale wreszcie trzeba przedreptać tę przestrzeń niezmierzoną, jaką jest Twój wątek... Choćby po obrazkach przelecieć, bo inaczej korzenie bym zapuściła przy kompie! Znalazłam coś, co nas łączy... Ty masz ogród 13 lat, a ja – przed laty - też miałam ogród przez 13 lat ...! Taką 3-arową działkę w kompleksie ogródków działkowych. Po sobie wiem, że robota kocha głupiego... Tam też (jak na swojej obecnej działce) zaczynałam od ...pustyni pobudowlanej, a więc od zera (a raczej od –1)... Ale to był zupełnie inny ogród – taki „gospodarski”. Ratował mnie w czasie stanu wojennego jarzynami, owocami, bo ciężko było straszliwie. Uprawiałam co roku 50 krzaków pomidorów, po nocach robiłam soki, przetwory, suszyłam i mroziłam co się dało. I jak się z nim musiałam rozstać, to powiedziałam sobie: nigdy więcej żadnych jarzynek i owoców!
I dlatego chylę czoła przed Tobą, podziwiam, jakie wspaniałe i dorodne masz jarzyny, o brzoskwiniach, pigwach i winogronach nie wspomnę.... Czy jest coś, czego nie masz????????? Kwiaty przepiękne! I zdjęcia robisz cudne, takie ostre i soczyste w kolorach. Z radością znalazłam też u Ciebie dalię, którą mam, tę z ciemnymi liśćmi! Zapisałam jej nazwę: "Bishop of Llandaff". Strasznie ją lubię. Doczytałam się u Ciebie ciekawych uwag o pomidorach. Z tym zapachem gałązek, to masz rację. Od czasu, jak nie mam swoich pomidorów, jeszcze nigdy nie jadłam smacznego, słodkiego, mięsistego... Wiesz, mam u siebie taki wydzielony kawałeczek –„ogródek” w ogródku. Przepraszam, że zaśmiecę Ci wątek, ale zobacz, jakie w 2006 miałam pomidory.
Urosły aż ponad siatkę, prawie na 1,8 m. Tyczek brakło. Były ponoć z jakichś holenderskich nasion. W następnym roku też kupiłam sadzonki u tej samej ogrodniczki, ale mnie oszukała, to nie były te, a potem w następnych latach totalna porażka! Już więcej nie posadzę. Na ich miejscu mam borówkę amerykańską i jeżynę bezkolcową.
Twoja wiedza ogrodnicza mnie powala na kolana! Próbowałam z Twojej „księgi” wysączyć samą esencję, ale sądzę, że jeszcze parę wieczorów mi to zajmie. Na razie życzę Ci zdrówka, więcej żadnego padania na... plask.... pa, wrócę na pewno