Dzisiaj pojechałam na Z. tak na szybko z synem,bo m. w szpitalu.
Nie mogłam tak od razu ocenić strat po wczorajszej burzy gradowej...
Dosłownie...chce się płakać...prawdziwe pobojowisko.
Sterczą kikuty żurawek,host...róże bez pąków,horti bez liści...wszystko dokładnie wymłócone...sąsiad mówił ,ze padał ok pół godz....
Fotek nie zrobiłam,bo nie miałam do tego głowy...spieszyłam się do szpitala.
Chyba dopiero fotki zrobię za tydzień...wcześniej się nie wybiorę,mam na głowie sprawy ważniejsze...Pozdrówka.