Basiu... lecę 10 stron w tył i szukam Twoich kompleksów.... .. oj kokietka z Ciebie.... a żłobek skrętnikowy i pod spódniczka u szachownic.... to nawet same sukcesy są... a Ty u mnie o kompleksach.. oj, oj, oj..
Jednego kompleksu się nie pozbędę - o metraż chodzi i o to, że nie mam ogrodu w zasięgu ręki. Chyba, że do córki na stałe się przeniosę Ale jeśli, to kiedyś, a wtedy sił nie stanie Ot, i cała prawda!
Basiu wiem co masz na myśli mówiąc o ogrodzie "w zasięgu ręki", masz rację, mając ogród przy domu, można korzystać z niego w pełni o każdej porze, a i zimą też ma swój urok.
I ja tak samo, czasami są dni, ze w ogóle do ogrodu nie wejdę, a ogród i dom to jednośc, zawsze mamy coś!
pozdiwiam szachownice, może kiedyś powtórnie się skuszę, na razie ogarniam mój chaos
E tam, opowiadacie - na wejście do ogrodu zawsze się znajdzie czas choćby po to, aby parę kwiatków, natkę pietruszki czy jakiś owoc zerwać. Niekoniecznie trzeba od razu za robotę się brać. Można wzrokiem przez szybę okienną nań spoglądać i ewentualne plany snuć
A na odpoczynek w nim też trzeba znaleźć czas. W końcu po to są ogrody