ja już jestem po jednej operacji - po urazie - dysk wbił mi się w rdzeń kręgowy - podczas zabiegu wycięli mi go i teraz prawdopodobnie blizna po nim uciska mi nerwy
cóż....piszesz ćwiczyć - robię to całe życie z racji zawodu i pasji:
treningi sportowe, skończony AWF, uprawianie wielu sportów - też tych ekstremalnych daje teraz popalić
wiadomo zabiegi w sanatorium dały ulgę w bólu , ale jak będzie to się okaże po powrocie do normalnego trybu życia , bo tutaj wiadomo wczasy i nic się nie robi

śmieję się z siebie , że jestem jak Waldemar Marszałek ( taki motorowodny mistrz świata) który miał wszystko wiele razy połamane
ja miałem 9 razy zakładany gips , 5 razy szyte rany kilka razy zerwane więzadła ,powybijane palce i nadgarstki
ot i uzbierało się tego trochę
teraz dokucza mi ten cholerny kręgosłup więc ćwiczę zapamiętale w sanatorium , dużo pływam - dwa dni temu 100 basenów bez przerwy , więc nie jest ze mną jeszcze tak źle
chociaż licznik nieubłaganie bije i latek przybywa

Skula, podobno im jest się starszym tym kręgosłup mniej boli Bo się wszystko usztywnia, mniej rozłazi, i ból się zmniejsza (ponoć - tak mi lekarze mówili). Więc nie łam się Swoją drogą, to co ty takiego robiłeś, że tyle złamań miałeś i urazów..

U ciebie jak po urazie jesteś może rzeczywiście tylko operacja pomoże, ćwiczenia na uciskającą bliznę nie wiem, czy pomogą... Na "zwyczajniejsze" problemy pomagają ćwiczenia, ale nie jakiekolwiek, tylko konkretne - nieprawidłowymi można sobie więcej zaszkodzić niż pomóc, np. pływanie żabką na odcinek lędźwiowy mi szkodziło. Pomagają ćwiczenia wzmacniające ale statyczne, jak te np. w czasie pilatesu czy jogi. Plus podobno najlepsze - ćwiczenia na równowagę, np. na piłce, kiedy pracują specyficzne mięśnie trzymające kręgi nie angażowane w czasie zwykłych ćwiczeń. No ale to terapeuta powinien wiedzieć - tylko ciężko na takiego trafić, ja na samych idiotów trafiałam. Mam nadzieję, że tobie się poszczęściło

no i masz rację z tymi "idiotami" - niestety
okazuje się że sam wiem o wiele więcej od nich
zastanawiam się jakie oni szkoły kończyli ....i skoro prowadzą zawodowo terapie to już wiadomo dlaczego stan społeczeństwa jest taki jaki jest
przecież wiadomo że taki miesięczny pobyt w sanatorium to doraźna pomoc i powinni się tutaj skupić przede wszystkim na edukacji każdego chorego jak i co ćwiczyć by sobie pomóc już będąc w domu
a tego zupełnie nie robią - każdy powinien dostać indywidualnie przygotowany zestaw ćwiczeń i zaleceń
wiadomą rzeczą jest ,że nie wszyscy będą to wykonywać i robić , ale taki powinien być ich obowiązek i misja
są przecież tacy jak mój współlokator, który jak sie rano budzi to jest już zmęczony
i on na 100% niczego sam nie będzie robił - ale to już jego wybór i jego zdrowie

jadąc tutaj miałem naprawdę wielkie oczekiwania i jeśli chodzi o zabiegi to nie mam się do czego przyczepić , bo pomogły mi na tyle że teraz nie czuję bólu
ale szkoda mi tego że nie została mi przekazana wiedza z zakresu ćwiczeń rehabilitacyjnych i zapobiegawczych

i najgorsze jest to że każdy lekarz podważa opinię poprzedniego - to jakaś masakra dosłownie
jeden mówi operacja , drugi - nie rehabilitować się
trzeci z kolei narzeka i utyskuje na dwóch poprzednich i de facto nie daje żadnej recepty na poprawę sytuacji
w końcu człowiek głupieje jak z jednej strony słyszy po badaniu :
nic panu nie jest niech pan idzie do domu
a z drugiej strony inny lekarz w panice wzywa karetkę i na sygnale wywozi do szpitala....
a tam znów....eeeee nic panu nie jest

dobra tam
tutaj w parku są posadzone fajne drzewka
muszę im zrobić zdjęcie i mam nadzieję że pomożecie w ich identyfikacji

Skula napisał(a)

i najgorsze jest to że każdy lekarz podważa opinię poprzedniego - to jakaś masakra dosłownie
jeden mówi operacja , drugi - nie rehabilitować się
trzeci z kolei narzeka i utyskuje na dwóch poprzednich i de facto nie daje żadnej recepty na poprawę sytuacji
w końcu człowiek głupieje jak z jednej strony słyszy po badaniu :
nic panu nie jest niech pan idzie do domu
a z drugiej strony inny lekarz w panice wzywa karetkę i na sygnale wywozi do szpitala....
a tam znów....eeeee nic panu nie jest

Zgadzam się z Tobą. Wprawdzie tak jest ze wszystkimi fachowcami, ale o ile w wielu dziedzinach człowiek może ocenić, kto ma rację, to w przypadku lekarzy jest to frustrujące. Bo pacjent powinien mieć zaufanie do lekarza. Noe można przecież znać się na wszystkim.
Jak mnie próbuje wykołować fachowiec budowlaniec albo pani z ogrodniczego, to pomacam, obejrze, poczytam i wyrobię sobie własne zdanie. A na medycynie nie znam się wcale.

Zdrówka życzę, Krzysztofie.

btw. Nie wiesz, gdzie się zapodziała nasza Toszka?

Skula, no właśnie najgorsze jest to, że nikomu nie można ufać - ja bym chciała np. powiedzieć "Doktorze, zdaję się na pana, niech pan robi co trzeba". Ale się nie da, bo jak komuś zaufasz, to ci jeszcze zdrową nogę obetnie. Z moim jednym problemem byłam u ośmiu(!) specjalistów, każdy miał inną teorię, już czasem od razu widziałam że bzdurną, a tak naprawdę żaden nic nie wiedział - skutkiem tego zmarnowałam masę czasu na kretyńskie terapie i badania, które w zasadzie wiedziałam, że nie mają sensu, no ale lekarz kazał.. W innych sprawach najfajniej było, gdy przychodziłam do lekarza z problemem, a lekarz się mnie pytał, co chcę. No masakra, to on się mnie pyta, co ja chcę - czy chcę brać taki lek, a może mi zabiegi przepisać, a może operację..? Normalnie menu, niech pani sobie wybierze jakąś opcję to ja ją pani przepiszę. I co, mam teraz na studia medyczne iść i specjalizację z mojej dolegliwości robić? Bo jak inaczej mam podjąć decyzję? To jest jakieś chore...

Sorry, wyżaliłam się, ale jak się człowiek 3 lata z czymś męczy, spędza wieczność w kolejkach i wciąż nie wie, co mu jest, bo takich mamy specjalistów, to się naprawdę wszystkiego momentami odechciewa.

Skula, dawaj te drzewka Jak ci się tak podobały, to może to platany..?

Tess napisał(a)

btw. Nie wiesz, gdzie się zapodziała nasza Toszka?

Ona to niespokojny duch , zupełnie nie wiem co się z Nią dzieje - może gdzieś się wybrała dalej , korzystając że dla ogrodu sezon ogórkowy >?