ja na swoją leśną działkę jakoś nie mogę się wybrać - a i tam pewnie grzybów masa
na razie korzystam z tego że na grzybki mam 5 minut drogi z domu
i dziś rano przed pracą udało się "upolować" 120 sztuk
Zapomniałam napisać, że jak mi się nie podoba podejście tegoż dziadka, tak twoje mi się podoba bardzo I aż serce rośnie, jak się czyta o uczciwych ludziach A takich indywiduów jak ten dziadek jest niestety cała masa, może ci starsi mają jeszcze zakodowane po dawnych czasach, że trzeba kombinować ile wlezie aby przeżyć, a Państwo najgorszy wróg itp. itd.... Ale jak to się mówi, okazja czyni złodzieja - jak się ludziom napatoczy okazja zyskania czyimś kosztem, to się wielu z nich nie waha :/ Że wspomnę o jednym z częstszych pożałowania godnych zachowań, gdy się kasjer w sklepie pomyli i wyda za dużą resztę a klientowi nawet przez myśl nie przejdzie, aby nadwyżkę reszty oddać... Ale jak widać są ludzie i mendy
dzięki za dobre słowo
ale myślę że nie powinniśmy uogólniać ,że starsi ludzie są przyzwyczajeni do "kombinowania" - to chyba rola wychowania i pewnych zasad , którymi człowiek się w życiu kieruje .
A swoją drogą to było takie typowe ... z jednej strony oburzenie że w niedzielę a z drugiej .... no właśnie
A mi w ogrodzie wyrósł grzyb wyglądający jak pieczarka. Ale nie znam się, nie będę ryzykować .
W mojej okolicy jest dużo lasów, jeszcze niedawno ślązacy przyjeżdżali w nasze lasy na grzyby, teraz grzybiarzy jest znacznie mniej. Jechałam dziś, po drodze w lasach kilka aut, kiedyś wydawało się, że więcej ich niż grzybów.
u mnie zaczyna się akcja"liście"
no i sosny też zrzucają igły i przygotowują się do zimy
tak więc grabienie i odkurzanie się zaczyna
a chciałem jeszcze w tym roku dosiać kawałeczek trawy - tylko myślę że już trochę późno
zeszło się trochę z przygotowywaniem drewna do kominka - ale dzisiaj definitywnie skończyłem cięcie, rąbanie i układanie
do tego przywiezionego z lasu domówię chyba jeszcze przed zimą ze 2 m3 dębu - wtedy drewutnia będzie wypełniona po brzegi
a Wy jak się przygotowujecie ? do Zimy oczywiście
ja na razie boję się wyjść z domu, bo wiatr szaleje i igły z sosen latają jak małe sztylety ;/ Rano ledwo wyszłam, a nie dość, że zostałam zbombardowana kłującymi igłami, to jeszcze jeden badziew mi prosto do oka wleciał i do teraz chyba nie wyleciał I już widzę, ile grabienia będzie... A miejsca na ognisko brak i co ja z tą toną igliwia zrobię? Rok temu paliliśmy nimi trochę w kotle, a reszta wyleciała nocą do lasu za płotem, ale jednak te wały i kopce pod płotem wyglądały trochę podejrzanie i w tym roku nie mam pomysłu, co z tym wszystkim zrobić.