Miłe Panie, niestety, słoneczka nie ma! Całe szczęście,żena razie nie pada. Mogłam z psem wyjść "na sucho".
Wszystkim życzę wymarzonej pogody, każdemu wg potrzeb!
Dziś z musu: pucowanie kuchni, bo już zapuściłam straszliwie.
Zaczynam od okna,a potem po kolei aż do drzwi!
Ale najpierw kawusia z Wami.Może z zapachem róż?

Haniu ,piekne sa Twoje roze,ja z powodu ulewy,tez pucuje caly domek,kazdy zakamarek i szczelinke Jutro zabieram sie za fugi w calym domu,dzisiaj skonczylam kuchnie..nie wiem jak to wymyslilam i po co aby miec wszedzie biale fugi... Pozdrawiam z deszczowej Bawarii

Poczytałam o werbenie, już wiem kiedy ją zabrać do domu. Mojej kuchni i nie tylko też przydałyby się generalne porządki .

Skoro chcesz mieć laboratoryjną biel wszędzie, to pucuj, pucuj! Niechaj narodowie wżdy postronni znają, że Polki ogromnie czystość kochają. I wobec powyższego nie masz wyjścia.

Ja, aż do takiego stopnia nie będę pleców naginać. Jest już czyściutko i fertig!

Jolu, kiedyś ta wiekopomna chwila nadejdzie, i uładzisz wszystko. Ja, osobiście bardzo nie lubię wyznaczania sobie terminu, czekam na przypływ dobrej energii, wtedy mogę od rana do wieczora pucować, a codziennie, przecież też się zmywa naczynia. To i ogólnie idzie wytrzymać.

Haniu, byłam u Ciebie przed południem (zapachem kawy zwabiona?) Czytam, że już nie tylko sprzątanie kuchni, ale i w ogrodzie i powoli zamykasz sezon. Jeśli pogoda dopisze, to sezon się przedłuży, każdy taki tydzień jeszcze, a nawet dzień pogodny jest na wagę złota.
Dziś dostałam zdjęcia mojego ogrodu, popatrz, to moje ulubione rozplenice
Dobrej, spokojnej nocy.

Iwonko, Twoja rozplenica ogromniasta! I ile kłosków! Ja mam jedną, ma jakieś sztywniejsze listki, i nie wiem czy ją nie przesadzę na słoneczną . Berbery już też zmienia kolor! Cudowna rabata!
U nas od tygodnia chmury i pokropek.
Na spacer wybieram chwilę przerwy w polewaniu i jakoś mija. Z nudów zaczęłam jesienne porządki w domu.
Dziękuję za odwiedziny! Zdrowia życzę.

Haniu miłego dnia . u mnie beż chwili przerwy pada deszczyk , może grzyby się pokażą ale las tak zniszczyli wycinką ze nie wiadomo czy będą. Pozdrówka.

hanka_andrus napisał(a)

Jolu, kiedyś ta wiekopomna chwila nadejdzie, i uładzisz wszystko. Ja, osobiście bardzo nie lubię wyznaczania sobie terminu, czekam na przypływ dobrej energii, wtedy mogę od rana do wieczora pucować, a codziennie, przecież też się zmywa naczynia. To i ogólnie idzie wytrzymać.

Ja czekam na przypływ dobrej energii dotyczący wysprzątania garderoby, ale jakoś ona nie napływa... Terminu też sobie nie wyznaczyłam, wystarczy że mi inni wyznaczają na zupełnie co innego.

Chyba i ja za porządki się wezmę, pogdoa, jak u ciebie Haniu, pozdrawiam