Małgosiu
doczytałam u Madzi, że dziś kijków nie było?
a ja standardowo spacerek 1 godz zaliczyłam z piesią bardzo dobrze się szło (wręcz biegło), ale tylko wtedy, gdy słoneczko świeciło!
U mnie też ciepłej i słońca dużo ale ja tylko przez szybkę to słońce oglądałam bo znowu mnie zmogło przeziębienie. To już trzeci raz w tym sezonie : w listopadzie raz w grudniu drugi raz i teraz w końcu lutego t r z e c i !!! Zero odporności u mnie - tak źle to nigdy ze mną nie było pod tym względem. Łykam wit. D od października do końca marca, piję regularnie czystek, grzecznie noszę czapkę, szalik i ciepłe buty, z podkoszulką też się na stare lata polubiłam, dbam o siebie a tu trzeci stan zapalny nosa, gardła, zatok i kaszel taki że mało wnętrzności nie wytrząsnę - koszmar
Teraz nie mogę wziąć zwolnienia czyli kuruję się popołudniami i w weekend ale poprzednie dwa razy leżałam grzecznie w łóżeczku.....i co ? I nic - znowu mnie dopadło. Pomagam sobie naturalnymi metodami, pożerają czosnek, miód z cytryną, imbir, sok żurawinowy, mam dżemik z zielonych czubków sosny, piję dziewannę, lipę i czarny bez .....już nie wiem co jeszcze mogę zrobić....
Czekam na wiosnę ! Na tą prawdziwą wiosnę - tylko tyle mi pozostało....
U mnie wprawdzie ciągle to pierwsze przeziębienie ale trzyma od 20 stycznia, miałam antybiotyk, niby lepiej, ale wciąż mam kaszel, choć teraz naprawdę niewielki, ale długo to trwało. Kurowałam się tym wszystkim o czym piszesz. W nic już nie wierzę. Na przyszły rok mam plan hartowania, od lata do jeziora na 2-3 min - codziennie do puki wytrzymam. Jestem chyba rozhartowana, M. po domu chodzi w krótkich portkach, bez skarpet (nie mam zbyt ciepło ok 21, 22 st.C., przy -13 w tym stroju wychodzi do listonosza i do ziemianki lub garażu. Pół dnia stoi nad przeręblem i ani nie kichnął tej zimy.