Oj, dziękuję serdecznie za odwiedziny - bardzo mi miło Was gościć u siebie

. Chętnie też do Was zawitam, tzn. pomału zawitowywuję i kończy się tym, że skaczę od jednego wątku do drugiego - muszę ochłonąć, i jakoś to sobie uporządkować po prostu, bo zachłystuję się na razie jak dziecko - a doba taka krótka
Co do mojego zabytku historia ma się tak. Otoż któregoś pięknego wieczoru postanowiłam sobie poczytać plan zagospodarowania przestrzennego mojej gminy, odnalazłam nawet na nim moją działkę, ale coś mi się zgadzało, bo mi na niej na fioletowo coś nagryzmolili, jakby jakąś dzwonnicę czy wieżę i krzyczę do mojego M. "chodź zobacz! pomylili się w planie i kościół przesunęli na naszą działkę" - no, radochy było do wieczora, ale mój M. nazajutrz postanowił tą urzędową "pomyłkę" wyjaśnić, poszedł do urzędu i dzwoni do mnie "to nie kościół, to nasz dom, nasza rozwalająca się skorupka jest zabytkiem"!!! Objeta jest opieką konserwatora zabytków i teraz muszę wybrać się do rzeczonego i zobaczymy co mi powie. Dom jest bez fundamentów, dach bez kalenicy (trochę dziwne ale się na czymś trzyma), dachówki dziurawe - słowem "zabytek" jak byk
cdn