ladygreen
12:24, 12 mar 2013
Dołączył: 11 mar 2013
Posty: 91
Witam serdecznie w moim akacjowym wątku
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami ..... powinnam zacząć jakoś tak bajkowo, bo to było jak w bajce tyle tylko, że tak jak w bajce bywa - nie aż tak dawno, bo w zeszłym roku w sierpniu i nie za siedmioma, a za czterema i nie górami, a kilometrami .
Wybrałam się na wycieczkę rowerową i już w drodze powrotnej mimo, że czerwony krawat wisiał mi do pasa, skończyła mi się woda, coś mnie podkusiło aby zmienić swoją wyjeżdżoną trasę. Kawałek dalej, za zakrętem, oczom ukazała się działka, piękna, skąpana w zachodzącym słońcu, z dwóch stron otoczona sadami, a trzeciej szpalerem drzew i małym stawem, w miejscu mało zabudowanym i na dodatek na samym środku stała tablica "na sprzedaż"!. Nogi sie pode mną ugięły, wyjęłam komórkę i zadzwoniłam. Po miesiącu potwornie trudnych rozmów i uzgodnień (zaangażowały się w tą sprzedaż osoby trzecie, a pośredniczący i godzący wszystkie strony sprzedaży był za granicą) działka była nasza .
Dziś wygląda tak trochę smutno, bo wszędzie szaro-buro i brudno - zdjęcie robione po przekątnej, z jednego rogu, w oddali po prawej stronie drewniany domek z 1941 (chyba) roku
to nasz "zabytek" w otoczeniu 18-20 metrowych akacji własnie
reprezentacyjny wjazd wygląda tak - na środku staruszka jabłonka, której muszę własną piersią bronić przed zakusami mojego M.
i doł działki (robione z naszego wjazdu) czyli granica z drogą gminną i majaczące za drzewami jeziorko
i to na razie tyle tytułem wstępu, zapraszam na ciąg dalszy
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami ..... powinnam zacząć jakoś tak bajkowo, bo to było jak w bajce tyle tylko, że tak jak w bajce bywa - nie aż tak dawno, bo w zeszłym roku w sierpniu i nie za siedmioma, a za czterema i nie górami, a kilometrami .
Wybrałam się na wycieczkę rowerową i już w drodze powrotnej mimo, że czerwony krawat wisiał mi do pasa, skończyła mi się woda, coś mnie podkusiło aby zmienić swoją wyjeżdżoną trasę. Kawałek dalej, za zakrętem, oczom ukazała się działka, piękna, skąpana w zachodzącym słońcu, z dwóch stron otoczona sadami, a trzeciej szpalerem drzew i małym stawem, w miejscu mało zabudowanym i na dodatek na samym środku stała tablica "na sprzedaż"!. Nogi sie pode mną ugięły, wyjęłam komórkę i zadzwoniłam. Po miesiącu potwornie trudnych rozmów i uzgodnień (zaangażowały się w tą sprzedaż osoby trzecie, a pośredniczący i godzący wszystkie strony sprzedaży był za granicą) działka była nasza .
Dziś wygląda tak trochę smutno, bo wszędzie szaro-buro i brudno - zdjęcie robione po przekątnej, z jednego rogu, w oddali po prawej stronie drewniany domek z 1941 (chyba) roku
to nasz "zabytek" w otoczeniu 18-20 metrowych akacji własnie
reprezentacyjny wjazd wygląda tak - na środku staruszka jabłonka, której muszę własną piersią bronić przed zakusami mojego M.
i doł działki (robione z naszego wjazdu) czyli granica z drogą gminną i majaczące za drzewami jeziorko
i to na razie tyle tytułem wstępu, zapraszam na ciąg dalszy
____________________
Marta Ogród Pod Akacjami
Marta Ogród Pod Akacjami