No i po robocie

Wczoraj musieliśmy wrócic do domu bo małej rozwinął się wirus tchawicy. Niestety nie mam mrozów i choroby szaleja na całego. Starsza juz tak nie łapie, ale mój pięciolatek jeszcze tak.
Tak wiec pięknych ferii - koniec.
Na szczeście zaliczyliśmy i narty i łyżwy i bałwanka - tak więc full wypas zimowy pomimo braku śniegu.
Od wczoraj nad Rożnowem się rozlało i wszystko potopniało w wokoło - i lodowisko i zszedł śnieg w górach, tak więc nie żałuje aż tak bardzo, bo i tak szaleństwo zimowe by się tam skończyło (albo było już bardzo kiepskie).
Szkoda teraz tylko małej, bo strasznie kaszle i noce mamy zarwane ale.... nie ma tego złego - w ogrodzie wiosennie, wszystko potopniało a ja wczoraj już zaczełam japońską rewolucję!