Dwa berberyski trafiły pod orzecha, ma nadzieję, że jakoś sobie poradzą. Gdzieś musiałam je przeprowadzić

Orzec

howi w tym roku trochę poprzycinamy gałęzie, więc może będzie więcej światła. Mąż ciągle i niezmiennie namawia mnie do jego wycięcia, ale jakoś nie mam serca. Może jakoś tak stopniowo, po troszeczku będzie mi łatwiej. Tak czy siak na pewno nie zdecydowałabym się na takie totalne wycięcie przy ziemi, bo rośnie po nim glicynia i obcięłabym go w taki sposób, żeby został pień z 2-3 grubszymi konarami.