Spacer po Twoim ogrodzie, to prawdziwa przyjemność, także w deszczu Mój musztardowiec zakwitł, więc nie wiem, czy jeszcze się nadaje do jedzenia? Mikroaltana super!!!
Zbysiu jak już mówiłam moja Miss Saori pechowa bardzo. Marna była jakaś, źle rosła. Teraz to taki mikrus zaledwie, ale może jeszcze się zbierze.
za to kupiona wraz z nią Green Shadow rośnie ładnie i już duż w porównaniu do niej.
A to mój wczorajszy nabytek
rośnie do 1m
posadziłam w hortkowym zakątku
i mój zeszłoroczny rarytasik - Hot Chocolate
Kupiłyśmy sobie po jednej z Kasią i Aganią jak były u mnie rok temu. I pomyśleć, że się głupia zastanawiałam czy brać
Reniu takie dopieszczanko lubię chyba najbardziej
Pomidorki w butelkach mają się znakomicie. Kwitną już i sporo urosły
Niestety pomidory w balii nie wypaliły, bo nie zrobiłam dziur w balii (żal mi było dziurawić, bo może mi się kiedyś mini oczko w nich zamarzy, czy coś), a ten maj postanowił być wybitnie deszczowy . Tego nie przewidziałam, bo w ubiegłe lata to raczej susza dawała się we znaki.
Pomidorki z balii wylądowały więc na tarasie
na szczęście Reniu mam Ciebie i bardzo mnie inspirujesz . Przypomniałaś mi o istnieniu rukwii wodnej i to ją wysiałam do balii. Ona takie warunki lubi
a z nadmiarem deszczu zamierzam sobie radzić w ten sposób
to nie koniec mojego balkonowego warzywnika. Wyjęłam wszystkie skrzynki jakie miałam i rosną w nich rzodkiewki i fasolka szparagowa - karłowa rzecz jasna .
rzodkiewki dopiero posiane, ale fasolka już się pokazała
od teścia dostałam takie cudne metalowe cuś - osłonka na donicę balkonową zdaje się
ta plastikowa donica pasuje do niej jak kwiatek do kożucha, ale nie mam nic ładniejszego. Chciałam do niej jakieś ładne nasadzenie - jakieś przyjemne z pożytecznym.
stanęło więc na pelaśce od Miry, surfinii, czy pelargonii? (nie rozróżniam ich )
i musztardowcach.
efekt jednak póki co przyprawia nie o zachwyt, a co najwyżej o zawrót głowy, bo musztardowiec nie chce współpracować i wisi smętnie . Zjem go trochę, będzie lżejszy, to się dźwignie
potwirnie wkurzał mnie ten kryjący, biały kolor na meblach. Chciałam biały, ale przecierony, pobielony najwyżej. Z emusiem się jednak nie porozumieliśmy skutecznie i mam wściekle białe. Ale cierpliwość się mi skończyła i w ruch poszła szlifierka
jeszcze ciut za biały mi się wydaje, ale taki już zniosę. Po wszystkim wyglądałam jak młynarz
ozdobiłam go takim bardzo jasnym, niebieskim wzorkiem. Właściwie trzeba się dobrze przyjrzeć żeby go zobaczyć