A na koniec moje maleńkie krzewuszki - jedna od Kasi, a druga od Ewci. Obie ślicznie przezimowały. Ta od Kasi była już troszkę większa, ale jesienią przy grabieniu liści niechcący ją uszkodziłam.
A teraz wyhodowane przeze mnie w zeszłym roku z własnych nasionek i wsadzone do gruntu późnym latem funkie . Malutrńkie są, ale najważniejsze, że SĄ
Takie wielkie hosty... to chyba gdzieś nasłońcu się wygrzewają u mnie dopiero kły ledwo ledw wychodzą, aż musiałem grzebać paluchem w ziemi, żeby się uspokoić
Moja Pissardi sadzona w zeszłym roku nie zakwitnie, ale to zapewne ze względu na jej mocne obcięcie zaraz po zakupie, ale nie żałuje
poszukałam w sieci bo też nie znałam tej roślinki, wyczytałam, że najładniej rośnie w cieniu w wilgotnej próchnicznej ziemi. Wtedy łatwo się wysiewa. Nie lubi jednak przesadzania. Te odrosty możesz rozsadzić gdzieś na miejsce stałe.
Pozdrawiam Kasiu
podziwiam też te hosty z nasionek.
Kasiu u Ciebie więcej wiosny niż u mnie Kwiatów "magnoliny" zazdroszczę, moja zmarzła Została mi jedna, maleńka, biała, taka "rozczochrana" Czy to aby na pewno te hosty z nasionek? Takie grubaski? Pragnię widzę pierwszy raz, wygląda jak żółta poziomka.
Wpadłam pozachwycać się razem z Tobą Pissardii. I jakie Ty masz już duże hosty. U mnie jeszcze nic nie wyłazi. Chyba. Musze rekonesans zrobić.
Czy odkłady z hortensji już odcinałaś. Też takie porobiłam. Cześć odcięłam z częścią jeszcze czekam.
Pozdrawiam!