Oto meldunek z postępu prac ogrodowych.
Co się działo
wczoraj? Wczoraj powstawał zarys mojej hortensjowej rabaty. Poszło całkiem nieźle. Najpierw odmierzyliśmy jak to to ma wyglądać.
Potem wybraliśmy darń a ja… uwaga to mój debiut – zrobiłam mój pierwszy kancik! Pochwały poproszę
Przy okazji okazało się, że nóż do kancików no-name za 10 zł jest produktem jednorazowym – po kancikowaniu nadaje się tylko i wyłącznie na złom. Ale nie płaczę, już mam nowy

Żwirek przy domu będzie jeszcze dosypany i bordera ma nie być widać! Ziemię też trzeba uzupełnić.
Przy okazji miałam okazję naocznie sprawdzić dlaczego mój trawnik tak słabo rośnie. Załamałam ręce i kokardy opadły całkowicie. 10 (słownie DZIESIĘĆ) centymetrów słabej ziemi, a potem - piachoglina. Tragedia. No ale. Najgorsze, że to na całej powierzchni działki. Będzie ciężko, bo zwyczajnie nie damy rady nawieźć dobrej ziemi na całość
Po południu pojechaliśmy do teściów zrywać jabłka. Będzie się znowu działo w Mazurkowie. Skrzynia jabłek czeka na zagospodarowanie

Na szczęście poczekają.
A poza tym dostałam od teściowej WÓR ROŚLIN:
- białokwitnące chabozie niezidentyfikowane, wysokie na metr, ładne
- chyba to są floksy? Laik ogrodowy musi sprawdzić w necie co to – ale kolory idealne dla Mazurkowa, bo białe, fioletowe i różowe. W każdym razie byliny i ładne i je chcę, ale nie wiem gdzie je wsadzić? Musi to być miejsce słoneczne, bo u teściowej pod drzewami łapią nalot biały. Czyżby to grzyb?
- hortensje no-name różne, w tym 2 białe (Anabelle???) i jakieś fioletowo-niebieskie? Oczywiście nie wiem gdzie je wsadzić?
Wór czeka na zagospodarowanie, mam nadzieję, że do jutra jeszcze przeżyje. Chociaż wsadzę go chyba gdziekolwiek-bądź.
A
dzisiaj? Dzisiaj od rana lało. I lało, i lało i lało. Zabraliśmy kurty przeciwdeszczowe i pojechaliśmy….na zakupy

. A oto i one (na zdjęciu widać jeszcze wór roślin teściowej i moje kratki powojnikowe suszące się po kolejnej warstwie bejcy)

- miskanty Morning Light sztuk 2
- powojniki Jan Paweł II sztuk 2 (białe z mam nadzieję różowym paskiem)
- powojniki Gipsy Quenn sztuk 2 (ciemno fioletowe)
- runianka japońska variegata sztuk 12 – wykupiłam wszystkie, wszyściutkie i jestem rozczarowana, bo nie dość , że mam ich TYLKO 12, to jeszcze takie boractwa jedno-łodyżkowe, oczywiście mi ich braknie, chyba będę je musiała rozmnożyć (z czego się pytam???)
- ziemia; torf kwaśny, torf odkwaszony – do wyboru
- obornik granulowany
- Rosahumus – to na poprawę mojego nieszczęsnego trawnika
- wspaniała metolowa konewka!
- i uwaga Panie i Panowie, hit wieczoru – JABŁOŃ! Jabłoń Golden Delicious. Wczoraj przy okazji tych jabłek zaczęliśmy z Panem Mężem burzę mózgów- bo może by kupić parę drzewek owocowych tej jesieni do Mazurkowego Sadu i okazało się, że poniektóre drzewa wymagają ZAPYLACZY. No i tak to jest, że LAIK OGRODOWY dowiedział się, że jest coś takiego jak zapylacz. W każdym razie chodzi generalnie o to, że moi rodzice mają przepyszną jabłonkę RUBIN. I my ją chcemy, a konkretnie Pan Mąż. Ale jabłonka Rubin wymaga ZAPYLACZA. A takim zapylaczem jest właśnie Golden Delicious. Moja Mama stwierdziła przez telefon; „ A tak! Złoty delicjusz! Bardzo dobre jabłka i oczywiście, że je znam! Takie gruszkowe

”. Tylko, że złoty delicjusz też potrzebuje zapylacza i mamy na oku jabłonkę James Grieve – ale te dostępne będą dopiero w październiku.
Za to jabłonka Złoty Delicjusz dzisiaj znalazła swoje miejsce w Mazurkowym Sadzie. Na razie jest drzewem nr 1 i Pan Mąż jak tylko przestało padać pieczołowicie ją posadził.

Na zdjęciu przed posadzeniem jeszcze, ale po posadzeniu było już zbyt ciemno by cokolwiek focić.
Brakuje mi oczywiście hortensji – ale jutro mam podskoczyć. I mam wielką, naprawdę ogromniastą nadzieję, że w punkcie sprzedaży roślin w S. przywiozą z Tworoga moje hortensje Incrediball jak mi to obiecali! Jak nie- to ktoś nie przeżyje
c.d.n.