Kolejni mieszkańcy ogródka.
Trzy lata temu zamarzyła mi się gromadka kur ozdobnych. Zaczęło się od silek, potem brahmy, czubatki, andaluzyjki, kochiny miniaturowe, a na koniec przygarniałam zwykłe nioski.
Kogut Brahmy jeszcze mały, bez grzebienia Bardzo opiekuńczy dla stadka.
O tak, znosiły i to całkiem sporo Wystarczało na naszą czteroosobową rodzinkę.
Dopóki miesiąc temu, pewnego poranka, nie odwiedził nas lis. Zrobił podkop (chyba nocą) i z rana porwał wszystkie, które były na wybiegu. Uratowała się tylko brahma, która akurat wtedy postanowiła wysiadywać jajka. Do kurnika nie odważył się wejść. Kiedy przyszłam nakarmić je po siódmej, zamiast głośnego powitania, zastałam martwą ciszę.
Do tej pory to wspomnienie mnie prześladuje.
Ukochana Brahma. Tutaj jako nastolatka Znaleźliśmy jej inne stado, żeby nie czuła się samotna.
Już nigdy nie odbuduję mojej hodowli.
Ach, to smutne. Jaka szkoda... Może jednak zdecydujecie się jeszcze raz? Może trzeba jakoś zabezpieczyć dół siatki, by lis nie mógł wejść? Wiem, że przed lisem zabezpiecza dobry pies, taki, co nocuje na zewnątrz, wtedy lis się boi.