Piecze i gotuje, właśnie wczoraj wzięło go na bigos. Cały dom kapustą "pachniał", a dzisiaj Wietrzyk do nas zawitał i od rana musiałam robić przeciągi, ba jakoś w domu zapach zmienić.
Grześ wymyślił, że upiecze ciasto drożdżowe, no i jak zwykle jak chcesz żeby się udało, to nie chciało urosnąć. Postanowi, że zrobi drugie z innego przepisu. i zabrał się tak ostro do pracy, że pomylił torebki z mąką i dał krupczatkę. Dobrze, że nie dużo. I jak już Joasia pojechała to obydwa ciasta tak urosły, że teraz mam blaszkę z jabłkami i dwie blaszki bułeczek drożdżowych. Jak dla pułku.