buka Purple Fountain zamawiałam przez internet, ale wcześniej zadzwoniłam, uzgodniłam, że ma być "owłosiony" od samego dołu. Przyszedł zapakowany elegancko, a miał 1,60.
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
no właśnie...
cały sezon dłubałam się od rana do nocy i nic do tej pory sie nie zmieniło... może nawet większy bałagan się zrobił...
zamiast do przodu, to ja tylko w pieleniu i czyszczeniu tuj siedziałam...
Tam, żeby cokolwiek zrobić trzeba zaczęć o zasypania tego bajora, teraz tam jest gruzowisko, i wyznaczenie poziomów, bo może tego nie widać na zdjęciu, ale np tuje rosną na dużym wzniesieniu.
Płakać mi się chce, jak tam wychodze, lepiej to wszystko wyglądało przed rewolucją!
U nas szkółki też są... tylko, że tak a propos tego buka, to znaleźliśmy tylko w dwóch szkółkach i to z łysym pniem ok 50-60cm i cena była od 250 do 500zł. A z netu zaryzykowałam, zaufałam i nie pomyliłam się... no i zapłaciłam 150...
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
No i jest światełko w tunelu...na wiosnę, już wstępnie się umówiłam z firmą zakładającą ogrody na zrobienie prac ciężkich, tzn. poziomy, zbiornik wodny, nawadnianie, bez sadzenia roślin, bo na tym jak zauważyłam, znają się gorzej ode mnie
Ten buk jest dla mnie taki smutny...
jakoś nie lubię tych płaczących form...
Jedyną płaczącą mam Iwę, którą eM kupił kiedyś i nie pozwala mi jej wywalić z ogrodu... a brzydka, że nieszczęście i ciągle choruje
chyba jej coś podleję skrócę cierpienie i jej i moje