Dziękuję wszystkim. I przepraszam za to biadolenie. Ale wczoraj miałam dzień- koszmarek. Miałam wolne, więc myślałam, że coś porobię w domu lub ogrodzie. Ale tam, za dużo chciałam. Igorowi wróciło zapalenie krtanie, Milka ma wrednego wirusa, nie mogłam nadążyć z przebieraniem po wymiotach i biegunce. Trafiło się jej "wymalować" po same paszki. Wieczorem myślałam, że już lepiej, ale Igi dostał w nocy ataku duszności a Milka na nowo ma wymioty i biegunkę. No i załatwiłam sobie kolejne dwa dni wolne od pracy, ale za to w domu Sajgon. Jedno ryczy, drugie rzygu - rzyg, Potem drugie chce na ręce, pierwsze, żeby mama podniosła kanapę (jasne!) i od nowa ryk. A na złość pan od glebogryzarki nie przyjechał.
____________________
Iwona
Raczkujący ogród Iwony