Kurcze, maskara jakaś. Ja mialam tez na stozkach, tam pomógł miedzian, albo cuda, bo znikneło samo. Ale...teraz znowu mam na jednym. Przeraza mnie to zlewanie chemią.

Mazan, a moze byc tak, ze roślina sama sobie radzi z tym? Niby głupie pytanie, ale mnie nurtuje...

Ensata

Głupich pytań nie ma, mogą być co najwyżej niestosowne, ale to "inna para kaloszy".
To nie roślina sobie radzi lecz mocnym choć pojedynczym uderzeniem zmusiłaś do 'milczenia' przeciwnika. Dlatego są zalecane kilkukrotne opryski środkami z różnych grup chemicznych. Przykład: piramidy i grzyb Aspergilus, po którym powstało powiedzenie "kto pierwszy wejdzie ten pierwszy zejdzie". Zarodniki lub formy przetrwalnikowe grzybni przetrwają nie mając dogodnych warunków. Dalszy rozwój następuje, gdy przestaje działać środek zakłócający ich rozwój.
Roślina może sama sobie poradzić, ale w innych zupełnie przypadkach, które dotyczą np werticiliozy i niektórych drzew. To zależy od rodzaju zaatakowanych wiązek przewodzących i ich rozproszenia w drewnie.


Pozdrawiam

No to nie ma wyjscia, trzeba zrobic oprysk. Przesadziłam je, w tamtym miejscu uwazam, ze miały za mokro. Ił pod spodem trzymający wodę.

Dziękuję bardzo za odpowiedz

Jeszcze jedno, czy ja moge podlewac preparatem p/grzybowym? wolałabym nie pryskać niczym, obok mam oczko z karpiami koi

W tym przypadku "Czarownico" polecam HT. Możesz podlewać nawet stężonym roztworem, ale w proporcjach podanych przeze mnie - nie tym z innego forum. Substancje roślinne w nim zawarte nie przekraczają wartości 0,3 - 0,4 % co w zupełności wystarcza - w ten sposób przeprowadzam dezynfekcję gleby, a to powoduje, że nie mogę znaleźć żadnych mikroorganizmów w glebie przeprowadzając hodowlę kontrolną.


Pozdrawiam

Dziekowac pieknie, szukam teraz tej herbatki i stosowania

Mam zdjęcia... nie wesoło mi to wygląda...

Ten żywopłocik wygląda niby zdrowo...


ale listki juz ma takie i pojawiaja się kłopoty na górze (tzn. ta część ścinana poziom)



i na tym szczycie mozna już zobaczyc takie obrazki... nie wszedzie ale juz zaczynają mie niepokoic...



To mi dało do myslenia, ze skoro na szczycie to moze nożyce miałam tępę albo zainfekowane...

Ten żywopłocik jest najgorszy... chociaż na zdjeciu wyszedł spoko...
Pojedyncze sadzonki rudzieją po czym zasychają...



tu widac powoli usuchajaca gałązke


Tu juz połowy sadzonki nie ma... i kończy sie całkowitym uschnięciem...

Dalej ten sam żywopłocik
Tu na górze takie same plamy jak poprzednio i kreski na liściach


ta kulka "wygryziona" już z jednaj strony...


musiałam już część usuną bo uschła...

Trzeci żywopłocik robi sie ogólnie mówiąc rudy...

Widac te krececzki na listkach

Pomarańczowych plamek nie ma. Całość po prosto robi sie buro-ruda...

Czwarty wygląda te na niby zdrowy...



ale pojedyncze galązki usychaja (niewiele ), są kreseczki na liściach


i plamki na górze...