grama
21:34, 24 paź 2010
Dołączył: 24 paź 2010
Posty: 771
Historia naszego miejsca na ziemi,naszego domu i grodu rozpoczęła się sześć lat temu od podjęcia decyzji-opuszczamy miasto i stajmy się "country".Długo nie trwało i pojawiła się okazja w postaci domu do kapitanego remontu i 7000m2 ugoru porośniętego gęsto krzewami czarnego bzu i śnieguliczki.Podobno liczni chętni,którzy oglądali to miejsce przed nami uciekali stąd w popłochu.My też zrobiliśmy to samo i to dwukrotnie,ale coś nas ciągnęło w to miejsce. To tak blisko miasta,a taka tu cisza,no i ta piękna wierzbowa droga,którą mało kto może wracać do swego domu... Romantyzm zwyciężył!
Jesienią 2004 znienawidziłam śnieguliczk i czarny bez,coraz bardziej przerażały mnie ruiny po znajdującym się tu kiedyś gospodarstwie rolnym,ale w przeciwieństwie do bliskich i życzliwych mi osób,nigdy nie wątpiłam,że decyzja była słuszna.
W wyremontowanym domu zamieszkaliśmy już w styczniu. Stałam w oknie, patrzałam na zaśnieżone pola i łąki ciągnące się po horyzont i marzyłam o tym,jak piękny będzie kiedyś mój ogród.
Nadeszła wiosna i odsłoniła obraz nędzy i rozpaczy. Nikt już nie chciał cegły z rozbiórki,koszty wywozu gruzu okazały się niebotyczne,a nasze finanse pochłonął remont. Wtedy na teren przyszłego ogrodu wjechała ogromna spycharka,całe gruzowisko zepchnęła w jedno miejsce i przysypała ziemią. Staliśmy się posiadaczami gigantycznego gołego skalniaka,którego nigdy w ogrodzie nie planowałam. Tak to ogród zaplanował się sam!
Co było dalej? Powoli,to dopiero początek.
Jesienią 2004 znienawidziłam śnieguliczk i czarny bez,coraz bardziej przerażały mnie ruiny po znajdującym się tu kiedyś gospodarstwie rolnym,ale w przeciwieństwie do bliskich i życzliwych mi osób,nigdy nie wątpiłam,że decyzja była słuszna.
W wyremontowanym domu zamieszkaliśmy już w styczniu. Stałam w oknie, patrzałam na zaśnieżone pola i łąki ciągnące się po horyzont i marzyłam o tym,jak piękny będzie kiedyś mój ogród.
Nadeszła wiosna i odsłoniła obraz nędzy i rozpaczy. Nikt już nie chciał cegły z rozbiórki,koszty wywozu gruzu okazały się niebotyczne,a nasze finanse pochłonął remont. Wtedy na teren przyszłego ogrodu wjechała ogromna spycharka,całe gruzowisko zepchnęła w jedno miejsce i przysypała ziemią. Staliśmy się posiadaczami gigantycznego gołego skalniaka,którego nigdy w ogrodzie nie planowałam. Tak to ogród zaplanował się sam!
Co było dalej? Powoli,to dopiero początek.
____________________
Pozdrawiam-Grażyna.Zielono mi!
Pozdrawiam-Grażyna.Zielono mi!