Cześć, co słychać ? roboty mam jakiś koszmarny ful, nie mam czau nawet podczytywać bo w fabryce zjadam na szybko pizze z biedro w zasadzie w biegu do kibla. Mam tyły a teraz padam na twarz. Oko podkrążone, spojrzenia zgaszone,menopauza za pasem, ciężkie czasy nadeszły ...
Udało mi się jednak dziś chwycić widły, troszkę tam se coś pomachałam, Fachowcy od kostki przychodzą dopiero w przyszłym tygodniu bo się 2 rozchorowało nagle. Wątroba, śledziona. Zaniemogły biedactwa. Co zrobić.
Komary żrą niemiłosiernie od 18.30, mychy do mnie walą tłumami, szczerze mówiąc już mnie to nie bawi. Co dzień łapię mychę, wczoraj jedna piszczała w kominku ale jakoś wlazła do wewnątrz gdzie nic nie widać. Moja teoria jest taka że się darła w skutek porodu.
Potem weszła jakoś do zmywarki ale do części z bebechami niedostępnej dla oka. Rozrabiała jakby była szczurem. Włączyłam o 23.30 zmywanie na 1/2 kompletu żeby ją wykurzyć.
rano siedziała sobie w pułapce łypiąc na mnie niewinnym oczkiem. Em kupuje łapki do mordowania. Dość.
Koło kosza znajduję kulki styro. Wzięły się za elewację.
To tyle u mnie co u Was ? bo nie bardzo moge polatać po wątkach