Olu, sporo w tym racji. Z hortensjami - mam doświadczenie z Vanilkami. Niby spore krzaczki kupiliśmy rok temu, a nie dawały rady. W tym roku niesamowita zmiana, aż dech zapierają, jak rano wychodzę do pracy, a potem wracam do domu i obok nich przechodzę. I jak sobie pomyślę, ile się na te piękności rok temu nadenerwowałam, to głowa boli.
Z różami pewnie tak samo, jak piszesz. Kwiaty za ciężkie, to młode różyczki, mają co dźwigać
Iwonko, nie o to chodzi, by kogos zrażać czy zniechęcać. U Kosolki rzecz poszła który klon jest wart większej uwagi, i który warto posadzić. I stąd "zgadało" się o klonie jesionolistnym. Dodam tylko, że sama uwielbiam klony. Twój klon jest odmianą hodowlaną, niestety, lub stety pozbawioną zdolności reprodukcyjno-inwazyjnej. Jest juz bardziej szlachetny, od odmiany wyjściowej. I własnie chodziło o to, że lepiej szlachetne odmiany sadzić jeśli już chcemy, niż gatunki inwazyjne, i co tu dużo mówić - mające zdolność wymykania się spod kontroli.
Sama doświadczyłam jak wycięliśmy sumaka (ach te sadzeniowe pomysły teścia - to był jeden z nich) którego to odrosty błyskawicznie pokazały się kilka metrów dalej na trawniku...sąsiada
Berberysy mam Orange i Red carpet - w tym roku znalazłam w ogrodzie kilkadziesiąt zdrowych, dorodnych siewek! Orzechy włoskie - siewki rok w rok garściami wyrywam.
Winobluszcz pięcioklapowy który dwie działki dalej zasadzili sąsiedzi u mnie wyrywam spomiędzy żywopłotu Kilkumetrowe pędy w jeden sezon!
I dla porównania - cisy. Mam masę siewek co roku, to fakt, jednakże przeżywalność tychże jest na poziomie kilku procent z setek co roku.
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Beatko, ML przesadzone moczyłąm długo we wodzie we wiadrze. jednego dzieliłam, w tensposób sa cztery z trzech. Trzy są piękne, jakby nie były ruszane, jeden poskręcał troszkę listki, ale dają radę. Musze jeszcze dokupić zawilców, bo mam tylko dwa między ML. Słabo kwitną po przesadzeniu. No i ta susza latem, jak były na słońcu - pewnie im nie pomogła
No to mnie troszkę uspokoiłaś
Faktycznie mój Odesanum jest szczepiony. Mam nadzieję, że to pomoże.
Miałam przez moment w ogrodzie zakupionego przez mojego e-Ma klona jakaś zwykła odmiana o czerwonych liściach. Przytachał go jesienią, w ciągu miesiąca złapał mączniaka, w tym roku to samo, wkurzyłam się i go wywaliłam, bo od niego połowa roślin na bylinowej rabacie się mączniakiem zaraziła
Winobluszcz pięcioklapowy - potwierdzam, niezniszczalny.
Mam go w dwóch miejsca świadomie. Ale tam, gdzie planowałam się go pozbyć - wrócił, mimo, że przesialiśmy całą ziemię w donicy na metr wgłąb. Gadzina jedna tak mnie wkurzyła, że przez niego nie kupiłam winobluszczu trzylistkowego - bo z doniczki wyłaziły podkładki pięcioklapowego, na których był szczepiony.
Co do berberysów - też mam jego siewki w tym roku i chyba wykorzystam je na żywopłocik - taki mały szpaler wzdłuż rabaty. Danusia taki cięła, może mi sie uda uzyskać fajną obwódkę w plecach rabaty
Muszęsię jeszcze nauczyć wyzbywania się roślin. Zal mi każdej siewki, zawsze gdzieś utknę lub wydam. Ale w końcu zabraknie miejsca i chętnych
Muszę sobie zakodować, że co za dużo, to ... chwast
Violu, Edytko, Ewo i Ewo, Reniu - dziękuję, że zaglądacie
Za życzenia dziękuję. Wszystko zaczyna się powoli układać, ale zawsze to zależy też od ludzi, ich życzliwości. Często się okazuje, że człowiek w pojedynkę nic nie zwojuje. Nie da rady.
Łuki, lubię oglądać fotki podpisane. Czasem muszę się sporo nagimnastykować, aby pamiętać nazwę roślinki. Ciągle wujek Google musi mi pomagać.
Stąd ten pomysł. Zobaczę, czy się uda
Jeszcze nie sprawdzałam pogody - ma padać?
Sprawdziłam - u mnie pochmurno i bez deszczu.
Dzieci w szkole były spokojne, to pewnie tak będzie.