No proszę jakie ładne rydze. Uśmiech był do Ciebie -po kropce-. Raczej wyrzucam sobie, że się nie powstrzymałam chociaż do wiosny.
No ale.. może gdzieś dorobię na te nieplanowane zakupy.
Doskonale Cię rozumiem. Też miałam tylko kupić Mary Rose ale lekką ręką doszły kolejne.
Te moje grzybki to mleczaje jodłowe. Podobno w smaku gorsze niż rydze, nie wiem, nie jadłam dawno. Te zaś dla mnie całkiem smaczne.
Na takie grzybki wystarczy mi patrzenie.
Ponieważ nie znam się na grzybach nigdy nie zbieram takich z blaszkami, poza pieprznikami.
Czy one do suszenia czy marynaty?
To ja już nawet i kurek nie zbieram... A kiedyś kurki, gąski zielone, siwe... Teraz siwej bym nawet kijem nie dotknęła... Teraz tylko rurkowe... I do tego za rzadko...
Te mleczaje to nowość u mnie w tym roku. Próbowałam również płachetkę zwyczajną i siedzunia sosnowego. Mleczaje zamarynowałam w occie i trochę w maśle klarowanym.
Bardzo dobre są.
Gąski siwej też się boję, widziałam jakieś ale stwierdziłam, że mogą to być te pieprzne.
Nie dziwię się, że handlują różne jadalne mleczaje pod nazwą rydz. Nazwa sama w sobie jest marką