Wczoraj właściciel sąsiedniej działki posadził sosny wzdłuż naszej prawej strony działki, od wejścia przed domem. W sumie tak do końca nie wiadomo czy będzie naszym sąsiadem, bo niby chce sprzedać tylko chetnych brak. Nie wiadomo czy dobrze czy nie. Jedno jest pewne. Ogrodowo to my się nie dogadamy. Niby fajnie - sosenki. Tylko dlaczego 40-46 cm od płotu? Wogóle nie rozumiał o co mi chodzi, w czym problem.
A oto jedna z 17 "sosen"
Po drugiej stronie wzdłuż ogrodzenia posadził brzozy na przemian ze świerkami tak gęsto że masakra. Po naszej stronie udało mu się taki numer zrobić tylko sadząc jedną brzozę - 58 cm od płotu. Zdążylismy interweniować.
Co zrobić z takim sąsiadem, który nie rozumie, że sadzić to nie problem, tylko trzeba to zrobić w odpowiedniej odległości od sąsiedniej działki, żeby nie utrudniać korzystania drugiemu z ogrodu.
Ja ze swojej strony mam posadzone kolumnowe iglaki 90 cm od siatki. Na wiosnę będę miała z jego strony sosny w tujach. Pan stwierdził, że będzie ładnie, wejdzie (chyba się wciśnie) pomiędzy drzewko a siatkę i obetnie. Pomijam fakt, że bywa na działce bardzo rzadko.
Co można z tym fantem zrobić?