Była tylko koszona łąka... Taka ze wszystkim prócz trawy. Z myszami, nornicami, ziemnymi osami... I były Dziewczynki... Z wiecznym pytaniem "Mamusiu, a kiedy u nas będzie trawka do bosych stópek?" Piaskownica w pobudowlanym żwirze jako jedyna atrakcja...

Były też inne problemy, bo dom został źle wybudowany. Ratowaliśmy go z pomocą firmy remontującej zapadające się autostrady i hale. W Polsce nikt nie chciał się tego podjąć... Długa historia...

Były też łzy z powodu chorób. Jeszcze dłuższa historia...

Tak więc... Bądźcie dobrej myśli

Jesteśmy w takim razie. Współczuję, że musiałaś tyle przejść. Teraz już widać idzie z górki i niech tak zostanie

Marta, ja też kocham Kokochę Ona pewnie o tym nie wie, bo strasznie siadła na mnie dzisiaj

Hehe Ty już masz and you know it
Jak burza powiadasz?
Właśnie Kokocha mi dopiero co zacytowała mojego posta z pierwszych stron mojego wątku, w którym pisałam jakie to ambitne plany miałam na jesień: "ogrodzic dzialke, zrobić podjazd i ścieżki oraz dokończyć taras".
Żaden z punktów nie został wtedy zrealizowany
Ale kto by się tam przejmował Robota nie zając...

Akurat musze się obronić.
w życiu nei chciałam cię wyliczyc z prac.!!!Bóg mi świadkiem.
Miałam na mysli nie to co miałaś wykonać tylko obrazy jakie rysowalaś w głowie, wizje, czyli raczej początek cytatu.

Ale ja nie o tym

Wczoraj mnie poniosło? być możę przepraszam jak uraziłam.
i tak będę zaglądać
no tak juz mam

Reasumujac pogoda sie popierniczyła ale mamy siebie )):

A ja kupiłam sasanki male gowienka a tyle radosci )

Buzki

Joluś, małe a cieszy - znam to
U Ciebie tyle powodów do radości, a mi serce rośnie jak patrzę na moje pierwsze w życiu... tulipki
Pogoda - jak na złość! eh...