No tak, wietnamski - masakra nie język, ani słowa nie rozumiem co nam nie przeszkadza zbytnio dziadki odpoczywali w swoim pokoju, ja z Młoda poszlysmy zdobywać potok fairy stream. Boskie widoki, szkoda że nie umiem wgrac fotek.
Wrocilysmy i z dziadkami poszlismy na soki- mój ulubiony mango dzisiaj zdradziłam dla ananasowego☺ dziadkowie pili że smoczego owocu i guawy, Młoda z trzciny cukrowej. Fajnie, bo mogła panu podawac i wkładać kawałki do maszynki wyciskającej. Trochę limonki i lodu i gotowe
Potem poszlismy na długi spacer plaża, zbieralismy muszle (im dalej od części hotelowej tym ladniejsze), obfocilsam zachód slonca i zjedlismy kolację. Teraz dziadki są na masażu, ją jutro pójdę
Jutro raniutko w planie port i czerwone wydmy, zanim zalegniemy na najcieplejsza część dnia w cieniu pod palemka
____________________
Mój nowy ogródek