andziurex...wychodzi na to, że człowiek w genach dziedziczy bycie rozwodnikiem ....skoro cała rodzina i kilka pokoleń tym stylem życia zaatakowana.
ale przypomnę ...rozbite rodziny nigdy nie były modne ...rozwód powinien być ostatecznością....gdyż dzieci zawsze na tym cierpią ....co właśnie pokazuje twój przykład ....złe wzorce się dziedziczy! ...i to jest bardzo smutne.
Dzieci cierpią jak rodzice się nie dogadują, a na siłę trwają w toksycznym układzie "dla dzieci" własnie... czasem dużo lepiej jest się rozejść dla higieny psychicznej, ale to już kwestia każdego indywidualnie i nie ma złotego środka...
Karola, co Cię nie zabije, to Cię wzmocni
____________________
Majówka na Majówce Monia - jedz mniej, bramy raju są wąskie :)
No nie przesadzajmy. Dla odmiany ich rodzice żyją w swoich związkach małżeńskich od ponad 30-40 lat. (Ja zaledwie 13, więc wszystko przede mną). Pewnie że rozwód powinien być ostatecznością, ale są sytuacje w których trzeba wybrać mniejsze zło.
Najważniejsze aby się postarać jakoś porozumieć, nawet po rozstaniu. Najgorzej jak się ludzie latami szarpią, robią sobie na złość i dzieci buntują przeciwko sobie nawzajem... To jest chyba dla nich gorsze
Justyno normalnie się wkurzyłam, chyba z PISu jesteś albo z Torunia. Piszesz o rodzinach niepełnych jak o modzie " rozbite rodziny nigdy nie były modne". Zapewniam Cię, że nikt nie rozwodzi się dlatego, żeby podążać za modą.
Piszesz o dziedziczeniu bycia rozwodnikiem, szok. Kiedyś kobiet nie było stać na to żeby się rozwieść ponieważ nie pracowały, miały gromadę dzieci, brak swoich pieniędzy i odziedziczyły wzorzec, że tak jet dobrze, taka ich rola. Obsługiwały swoich mężów od skarpetek, po żołądek i łóżko. Czy Ciebie jak byłaś maleńka kąpał Twój ojciec , albo Dziadek Twoją mamę? O pieluchach nie wspominam bo czasem to sie zdarzyło jako ewenement. Mnie mój ojciec nie kąpał, nie karmił choć był dobrym ojcem i mężem. Zapewniam, Cię że to był wzorzec bardziej dysfunkcyjny, niż wzorzec rodziny niepełnej gdzie oboje rodzice zadbają o to aby dziecko jak najmniej odczuło brak jednego z rodziców.
Teraz pracujemy, mamy własne pieniądze, do domu wnosimy równy wkład, dlatego chcemy żyć na takich samych RÓWNYCH warunkach, realizować marzenia, mieć własne przyjaźnie, możliwość wyjścia z domu bez pojawiania się znaków zapytania w oczach męża.Powoli dążymy do tego wzorca, ale droga jeszcze daleka...
Wpadam na chwilkę tylko pomachać (jak to mówicie na forum), pozdrowienia zostawić i sprawdzić czy jeszcze coś tu wrzucasz. A tu TAKA dyskusja się zaczyna Na wielu wątkach zauważam tematy nieogrodowe bo i czas taki, napięcie czasem większe w tych dyskusjach niż przy wyborze cebul. Toteż nie udzielam się za dużo bo ja nerwowa jestem jak wiesz Wyznam tylko miłość Jolce i spadam Jola kocham cię za to co wyżej napisałaś
____________________
Monika. Gdybym tylko mogła nie wychodzić z ogrodu...
Lubię tu zaglądać Pozdrawiam Karola Czy wy nie myslicie że robicie przykrość Karoli ciągnąć dalej ten temat ?Ona przecież to na pewno czyta.Dajcie już spokój Pozdrawiam