Padam, sobota zapowiadała się bardzo pracowicie, miałam jechać po buksy do starego ogrodu dziadka mojego M. Niespodziewanie w piątek okazało się, że w sobotę nie możemy, więc musimy to zrobić w piątek wieczorem, po pracy. Plan był, że wykopiemy buksy z dużą bryłą, przetrzymamy w pojemnikach do soboty i w sobotę od rana je wsadzimy, ale... Plan planem, a życie życiem. Susza straszna, ziemia się obsypywała, więc zapadła decyzja, że od razu sadzimy, od frontu, to nawet przy latarni mogliśmy kończyć. Mała relacja zdjęciowa.
Na pierwszym zdjęciu buksy w naturalnym środowisku, nie wiem, czy w ogóle je widzicie? Na drugim i trzecim już u nas po posadzeniu. Lałam dużo wody, żeby zamulić korzenie, sadziliśmy w błoto