właśnie kończy mi się urlop, spędzony w domu, plany ogrodowe były a skończyło się na wsuwaniu oranżadki w proszku i czytaniu biografii tołstoja bo gdzieś przeczytałam że uciekł z domu mając lat około 80-90 więc jak go nie czytać
ogrodowo raczej marazm czyli plewienie, pomstowanie na kreta, bieganie z konewką, brak nawadniania w drugim sezonie trawnika - przy czym pierwszy był zwyczajnie mocno deszczowy - wydaje się dotkliwy, i dla trawnika i dla mego poczucia estetyki takoż

ale i tak miewam momenty ogrodowego szczęścia kiedy na to patrzę i więcej sobie wyobrażam niż widzę i żadne krecie kupy nie są w stanie z tego chwilowej euforii mnie wytrącić.
Poza tym ogród mimo ze czasem mnie wkurza pełni przez większość czasu funkcję terapeutyczną a wyciąganie kłączy koniczyny z trawnika staje się powoli moją pasją życiową, mój trawnik jest do dupy. Ale wiem że nawet jeśli go nie widać to on jest i wystarczy tydzień porządnych deszczy a ten pokaże swój holenderski rodowód

jak to mówią u nas we wsi ; noblesse oblige "


Trzcinnik uroczo kołysze się na wietrze, jestem b. zadowolona z werbeny która mocno gęsta i bardzo długo kwitnie, mam ją pierwszy sezon więc nie wiem czy będę przeklinać siewki.
Zrobiłam kilka fotek ale sa na "dużym " kompie ktory obecnie jest zajęty i żadne negocjacje nie skutkują

wrzucę wieczorem, choć jest na nich to samo bo mam dwie rabaty na krzyź tyle że nieco urosło lub się zaniebieściło

więc fajerwerków nie będzie
Kasiu graby liche, i te nawiezione niebieskimi kuleczkami i te nie nawiezione. Niewielka różnica , zrobiłam fotki.
poza tym nuda panie, kury, kaczki , droga na ostrołękę
a dla Gosi Malkul, która sobie czasem lubi oraz innych maniaczek filmowych, jak już nie plewię, nie rozpruwam w myślach małego niewinnego ciałka kreta oraz mam dość oranżadki w proszku to oglądam to ;
http://www.filmweb.pl/serial/Orange+Is+the+New+Black-2013-666215
i choć momentami naiwne to zabawne i smaczne