Wydawać by się mogło, że w całym kraju lało...a tu u Ciebie bida. Szkoda bardzo. Jak deszcz porządnie podleje to widać zaraz, a takie ręczne nasze to znikome. Widać dokładnie, jak wszystko ruszyło. Nawet jaśmin obsypał się tak kwieciem, że jeszcze nie widziałam takiego pokazu. Przykłady by mnożyć.
Dzisiaj trochę podlewałam konewką, ale jutro już wąż pójdzie w ruch.
Klon ma kilkanaście lat i myślę,że dość zapuścił korzenie aby mieć wilgoć. Czasami w suche lata dostawał wiaderko wody, ale jemu to ciągle mało.
Mam jeszcze klony Odessanum i tylko patrzę, jak te zaczną stawiać wymagania
Gdzieś u kogoś czytałam jak Toszka pisała aby nie podlewać codziennie, a raz w tygodniu. Muszę chyba spróbować, bo ja w sumie nie wiem jak często podlewam. Czasem poleje tu czasem tam. Czasem trawnik czasem z tylu czasem z przodu A prawie codziennie podlewam.
Wczoraj odpisałam...i nie ma.(??) Zawsze wolę konkretnie raz na kilka dni niż po trochu. Z trawą tak samo. Na metr kwadratowy chyba 5 litrów...tak kiedyś Danusia pisała.
A widzisz co drugi dzieńpodlewa się trawe. Ja zazwyczaj podlewam jak widzę, że robią się miejsca takie przysuszone i po podlaniu to ginie już na drugi dzień. U mnie trawa na patelni. Rabaty może rzadziej trzeba, by korzenie głębiej puszczaly.