Nawet jeszcze nie byłam nad jeziorem. Sama jestem ciekawa.
Ale jak jeszcze kilka dni tak posmali, to pewnie będzie zielono i kwitnąco.... czyli i tak nici z kąpieli.
U mnie w cieniu jest przyjemnie. Da się wytrzymać.
Musze Ci powiedzieć, ze to mi przypomina, jak w czasach studenckich jeździłam z koleżanką we wrześniu w Tatry i gaździna, u której sie zatrzymywałyśmy (starsza kobita, mieszkająca od urodzenia w Dolinie Koscieliskiej) powiedziała nam, ze nigdy nie była nie tylko na Giewoncie, ale nawet na Kasprowym czy - o mamo! - na Gubałówce... .
No aż tak to nie.
Ja jezior dużo spływałam za młodu.
Teraz jakoś tak... nie ma czasu.
Ale czasem na rower czy kajak z młodą płyniemy.
Statkiem większym pływała, jachtem pływała, motorówką też.
CHyba nie jest źle?