Juzia mam podobne przemyślenia do twoich, ozdoba w dużej ilości zaczyna przynajmniej mnie przytłaczać.
Proporcje naszych babek były zdecydowanie rozsądniejsze, takie 20% ogródka dla ozdoby plus 80% dla życia.
Choć teraz w dobie dopieszczania, to i te 80 można tak wycackać że będzie ozdobą jak ktoś lubi, ale przede wszystkim dla mózgu dobrem praktycznym.
Jestem dzieckiem komuny które zachłysnęło się konsumpcjonizmem, ameryką na polskich półkach

Pamiętam budowę domu. Po co piwnica, zamrażarka, przecież tyle jedzenia w sklepach, po co słoiki.
Na szczęście szybko mi przeszło.
Niemniej ozdoba wokół chaty króluje a połać działki za domem zamiast sadem, polem jest łąką samosiejką. I wyrzutem sumienia.
Wychowałam się na wsi, do 20 jadłam tak eko, że bardziej nie można.
Ale widziałam jak wiele pracy kosztuje to babcie i dziadków.
Praca na pełen etat. Pomagały narzędzia, zwierzęta, dużo dobrej ziemi, obornika, płodozmian.
Plony były i można przetrwać zimę a nadwyżkami się podzielić.
Siostra, kuzynka próbują jednocześnie pracując wykorzystać kawałki pola dla zdrowego jedzenia.
No nie jest łatwo, dużo pracy a zbiory różne, raz lepsze raz gorsze, pogoda nie sprzyja, szkodniki przeszkadzają.
Życzę Juzia dużo sił w realizacji planów. Kierunek masz świetny.
Mały domek, trochę drzew owocowych krzewów, trochę ozdoby dla radości oczu, kwiatów do wazonu.
Odkrywki niezłe w glinie. Jako pasjonat historii kręcą mnie ślady przeszłości.
Sorki za elaborat, testuję czy praca przy kompie mi służy czy jeszcze nie
Chwalę oświetlenie, mega fajne. Privka poproszę