Klimaty u mnie jak to w szczerym polu Pole kukurydzy, po drugiej już skoszone następne pole, na którym jeszcze niedawno był groszek. Z trzeciej strony mam przyszłą drogę osiedlową. Tylko na przeciwko wjazdu mam sąsiada Tak więc mieszkam sobie prawie w polu.
Jaki ja jestem dziś nierozgarnięty Przecież taki też tytuł Twojego wątku
Poczekaj jeszcze trochę Nowi sąsiedzi domki wybudują dookoła i jeszcze zatęsknisz za tymi polami kukurydzy i groszku
Za sąsiadami tęsknię tylko jak wieje szczególnie tak jak wczoraj, bo nic nas nie osłania i nie zatrzymuje tego wiatru. Poza tym cieszę się, że mamy taką przestrzeń. Acha, jest jeszcze jeden minus tych pól dookoła. To robactwo, które schodzi do mnie z tych pól. Mam wrażenie, że rośliny bardziej chorują i więcej u mnie robactwa niż u ludzi, którzy są osłonięci od pól.
Marta, ja tez mieszkam prawie w polach Sąsiadów mam tylko z przodu (teściową i babcię). Kiedyś bałam się ( bo mieszkałam kiedyś w bloku i zawsze sąsiedzi byli), ale już się przyzwyczaiłam
Ja Ci powiem o tym bogactwie napływającym z pól Mój warzywnik jest za domem i tam niczym nie jest osłonięty Wszyscy rolnicy stosują chemie na potęgę Czasem wieczorem nawet okien nie da się otworzyć tak śmierdzi Robactwo które nie padnie u sąsiadów przychodzi na moje warzywa i tu ma idealne warunki bytowania Podobnie mam z trawnikiem Cały ogród otoczony jest 2,5 m murem Jedyna odsłonięta część prowadzi przez bramę i właśnie wokół niej mam najwięcej chwastów w trawniku który nawiewa mi wiatr
Ja też wcześniej mieszkałam tylko w bloku i jeszcze się nie przyzwyczaiłam. Jak mąż jest w domu to jest ok., ale jak wyjeżdża w delegację, to śpię jak zając pod miedzą Mam stracha, tym bardziej, że jakiś czas temu we wsi obok były włamania w nocy. Ludzie rano się budzili, a dom opędzlowany.
A widzisz, ja też tak miałam. Jak się przeprowadziliśmy do swojego domu, to mój m wyjeżdżał do pracy za granicę, na dwa- trzy m-ce. Dzieci małe(wtedy jeszcze), to powiem Ci, że jak coś gdzieś stuknęło, to prawie os...a byłam i spałam z nożem pod poduszką Prędzej to sobie krzywdę bym zrobiła Teraz już się przyzwyczaiłam i jest ok. Teraz też większość wieczorów siedzę sama, bo mąż jest w pracy, a "dziecioki" już dorosłe, to w domu ich nie ma. Obecnie pojechały na potańcówkę odpustową