Sama nie wiem czy dobrze zrobiłam wciagajac was w swoje prywatne sprawy.
Myślałam sobie ,że jak tak się trochę pożalę to mi lżej na duszy będzie ,a wcale tak nie jest.
No to tak to wygląda
nikt mi nic nie zabrał,sama z własnej i nie przymuszonej woli przekazałam gospodarstwo synowi.i tu koniec sielanki,prędzej bym się śmierci spodziała niż takiego obrotu sprawy.Teraz z nami nie rozmawiają.Nie tak dawno usłyszeliśmy ,że nie mamy prawa nic hodować ,[czyt psa konia ] mamy dom i wyjście na podworko do dyspozycji i to powinno nam wystarczyć
ostatnio poszłam coś tam podłubać w ogródku ,przyleciała synowa i oznajmiła , że ona wiosną będzie wysypywać wszystko korą...no to chyba jasne,co ma na myśli.Albo jak się słyczy od kilkuletniego wnuczka ..babcia ty sie nie wtrącaj to ziemia moja i mojej mamy.Synowa jest obok tylko się uśmiecha pod nosem ,żadnej reakcji
Czuję się jak intruz ,
To tak w bardzo duzym skrocie wyglada moja sytuacja rodzinno -domowa.
Do tej pory siedziałam cichutko jak myszka,mówilam sobie ,że przejdzie im ta glupota ,,ze wszystko się ułoży.
przez ten rok wylalam morze łez ,stracilam chęć do zycia..
Teraz zaczyna do mnie docierać ,że nie powinnam kłaść uszu po sobie i w kącie płakać ,a brać to co mi sie należy czy to się komuś podoba czy nie.Ale czy dam radę?
Zobaczymy co przyniesie wiosna
Przestrzegam dobrze się zastanowcie jeśli przekazujecie następcom swój dorobek życia.Trzeba wszystko pisać w akcie notarialnym .Mnie też ostrzegali ,ale gdzie tam ... moje dzieci,mieszkamy 3lata razem jemy z przysłowiowej jednej miski.Dzięki Bogu,że zapisaliśmy sobie dożywotnio parter domu
____________________
Gożdzikowa wiejski ogród***Marzenia nie odchodzą na emeryturę