To nie jest pierwsza kuna, która nas pokochała. W sensie był już kuni epizod w tamtym roku-i albo to była inna sztuka, której nie udało nam się złapać,albo faktycznie ten sam osobnik-co traktował nasz dom jako bazę wypadową.Oby problem się skończył.
Wierz mi, że porządku aż takiego nie ma. Robię zdjęcia tylko tam, gdzie w miarę jest ogarnięte, a to i tak wydaje mi się, że na fotkach jakoś łaskawiej to wszystko wygląda.