https://pl.pinterest.com/pin/360639882644182591/
Siedzę sobie i myślę...I marzę... Chociaż to mi pozostało, bo po pierwsze: susza i nic w ziemi robić nie mogę, po drugie: połamało mnie, przewiało, sparalizowało i nie wiem co jeszcze...
Odpowiadając: Agata, myślę, że chodzi o liście złocienia, natomiast nie wiem którego. Wybór między właściwym a wielkim Crazy Daisy. Wyjdzie, jak zakwitną. Większość mam tam roślin z czerwcowego siewu, sadzonki wsadzałam, gdzie było miejsce i traktuję to miejsce trochę jako rozsadnik.
Aniu, co to będzie, jak zaryzykuję i nie założę trawnika, tylko prerię?

To by dopiero ludzie gadali
Polinko, poszliśmy, zebraliśmy, 2 kg wyszło i z 3 godziny obierania. Dalej według przepisu...
1 kg owoców czarnego bzu
ok. 400-500 g cukru
sok z 1/2 cytryny (więcej, jeśli podczas smażenia konsystencja jest zbyt płynna)
Owoce przełożyć do rondelka, dodać odrobinę wody, cukier oraz połowę soku z cytryny, zagotować i gotować na wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu. Mniej więcej w połowie gotowania dodać resztę soku z cytryny i gotować do otrzymania odpowiedniej konsystencji. Przełożyć do wyparzonych / wypieczonych suchych słoików i natychmiast szczelnie zamknąć. Można dodatkowo pasteryzować.
Ponieważ nie gotowałam zbyt długo, konsystencja moich jest lekko wodnista, ale mi to nie przeszkadza. Zawsze chciałam sobie zrobić taką konfiturę i w końcu to zrobiłam. Może w przyszłym roku pokuszę się na nalewkę. Robię też cytrynowy dżem z cukinii, chociaż wszyscy się dziwią
Ściskam zaglądających, czekam na uzdrowienie i upragniony deszcz, który zapowiadają na sobotę.
____________________
Agnieszki i Maćka
Księżycowy... Założyć ogród to uwierzyć w jutro. Audrey Hepburn