Witam powakacyjnie...
Chcialoby sie powiedzieć to radośniej ale jakoś nie mam nastroju... Urlop minął szybciutko, naladowałam slońcem baterie ale rozladowały mi sie jak zobaczyłam moj ogródeczek po przyjeździe
Z moich ukochanych pomidorków nie zostalo nic, staly takie smetne ususzone kikuty z gnijacymi pomidorkami, deszcze daly im popalić, zerwałam kilka zielonych ale całe w plamach są
wszystko co kwitlo gdzieś zgubilo kwiaty, chwasty rozsialy sie na potęgę a co nie zgnilo od nadmiaru wody zaatakowaly slimaki, nawet za róże sie zabrały

Podjechałam zaraz do kilku miejsc żeby dokupić coś kwitnącego , zeby troche radości wprowadzić a w szkólkach jakiś pomorek, albo wrzosy albo jeżówki...
czy są szanse na jeszecze kwitnące jakieś roslinki, poradzcie prosze bo jestem zupełnie załamana
jedyna nadzieja sa jeszcze róże, usunęlam ususzone szczatki, maja troche paków, niektóre kwitną
buuu nie bylo mnie troche ponad 2 tygodnie a w ogrodzie zmiany jakbym go na 2 miesiace zostawiła