Na pierwszym zdjęciu jest wilczomlecz mirtowaty a na tym ostatnim tojeść purpurowa Beaujolais.
Te tojeść mam po raz pierwszy, sama jestem ciekawa jak sobie będzie radzić.
Wiewiory pięknie się kłaniają
Jestem bardzo ciekawa, czy tojeść u Ciebie przezimuje. U mnie niestety nie chciała. A jest zjawiskowo piękna
Wiewióry - jak i inne zwierzaki - można obserwować godzinami Fajnie, że możemy to robić z Tobą i dzięki Tobie
Buziaki
____________________
AsiaOgród bez reguł
Nie możesz zatrzymać dnia. Ale możesz go nie stracić. XXX. Strata żadna, zysk możliwy, nauka pewna.
Super masz te wiewiórki, też uwielbiałam je oglądać jak miałam na działce rodzinkę. Zazdroszczę ci. Niestety wiewiórki się wyniosły, jak pojawiły się sowy. No coś za coś. Ważne że coś się dzieje i że zwierzęta czują się u nas bezpieczne. To znak, że coś robimy dobrze
Pewnie będzie to zależało od tego, jaka będzie zima
Posadzę ją w zacisznym miejscu i okryję zimą. A jeśli nie, to trudno.
Obserwowanie zwierzaczków to ma, przynajmniej u mnie, działanie terapeutyczne. Ja to bym "zapisywała na receptę" takie obserwacje
Buziaki Asiu
No pewnie, że robimy dużo dobrego. Gdyby w naszych ogrodach było coś nie tak, nigdy w życiu nie zobaczylibyśmy ani Twoich cudnych sówek, ani wiewiórek, jaszczurek czy ptaków. Znalazłyby sobie do życia inne miejsca.
Wiesz Jolu, początkowo zachowywałam się jak taka Matka Polka, wyskakiwałam z miotłą do ogrodu kiedy tylko słyszałam, że COŚ się dzieje. Przeganiałam np sójki, bo przecież mogą zrobić coś złego "moim" ptaszkom. (dzikie koty dalej gonię). Teraz już wiem, że nie mogę wtrącać się w ich życie. Mogę pomagać, stwarzać warunki ale tylko tyle
I cieszyć się, kiedy widzę takie obrazki jak u Ciebie, u mnie, u innych dziewczyn
i ja tez a teraz jest ich 6 szt. i mnostwo ptaszydel
no wlasnie, obie mamy to szczescie - las za plotem, poznalismy sie dzis z nowym sasiadem z naprzeciwka, jemu las wchodzi do domu, mowi ze po zmroku cala rodzinka jezy przychodzi do kociej stolowki, do nas niestety nie wejda, bo ogrodzenie. Z drugiej strony to nie wiem jak bialasy by reagowaly. Moze jeden z tych jezy to ten co go w ubiegle lato z parkingu uratowalam i dzis przychodzi ze swoja rodzinka?
Ale to nam daje tylko motywacje by postawic kolejne domki dla jezy, tym razem chcemy blizej tuz za ogrodzeniem zeby mozna bylo obserwowac.