Czasami rano trudno przewidzieć, co będziemy robić po południu.
Czasami nam się wydaje, że na chciejstwa nie mamy już miejsca,
czasami nam się wydaje, że już nie chcemy więcej róż w ogrodzie.

I jedna niewielka pomyłka zmienia wszystko.

Tak było dzisiaj.
Zbyszek jechał do miasta, miał wejść do szkółki po jednego miskanta. Wszedł do trzech, by gorliwie spełnić moją prośbę. Były za drogie, nie kupił. Ale przy okazji zakupił dla znajomej róże. Montany. Takie miały być. Miało być 5 sztuk, na wszelki wypadek kupił 6. Przy okazji białego Clematisa, bo o takich rozmawialiśmy. Clematis dla mnie, róże dla znajomej. Zadowolony wrócił do domu.
Raptem uświadomił sobie, ze kupił nie Montany, tylko Bonicę. Sztuk 6!!!
Różnica niewielka, ha, ha. Zamiast czerwonych róż dla znajomej, stałam się posiadaczką 6 krzaczków Bonici

Nawet Zbyszek odszukał telefon do szkółki, pan nawet stwierdził, że może je wymienić, ale ponowny wyjazd do szkółki nie miał wielkiego sensu.

Kiedy wróciłam po pracy do domu, czekała mnie niespodzianka

Piłam kawę na tarasie i śmiałam się z tej pomyłki
Owszem, marzyłam kiedyś o szpalerze, tylko miejsca brak.
Pół godziny chodziłam po ogrodzie i analizowałam, co zrobić z krzewami?
Tolerują półcień, cięte nisko można prowadzić na żywopłot, tyle sprawdziłam. Mam jedną już dwa lata, kwiaty drobne, za to cały krzaczek obsypany nimi. W tym roku miała przerwę w kwitnieniu przez deszcze, ale rok temu prawie nieprzerwanie kwitła do jesieni.
Tak właściwie, to chodziliśmy w trójkę i palnowaliśmy, co wykopać, by stworzyć szpaler różany?
Zbyszek zaproponował wykopać moje kulki i posadzić róże

O te!
Zgodzilibyście się? Bo ja nie !!!
Młody zaproponował wykopać lawendę, ale Zbyszek się nie zgodził

Ja myślałam o tej rabacie, ale wydaje mi się ona skończona, nie chcę tu już za bardzo mieszać, czekam na efekt w przyszłym roku, zakładałam rabatę w tym sezonie

Jedyne, co bym dosadziła, to jeżówki, ale nie jestem pewna. Być może to, co słabo kwitło w tym roku przez deszcze, w przyszłym roku wystarczy