Obiecałam w ubiegłym tygodniu pokazać metamorfozę "rabaty" przy tarasie. Słowo "rabaty" jest w cudzysłowie, bo po prostu trudno to nazwać rabatą. I mimo, że inne miejsca już w ubiegłym roku rozgrzebane wołają o dokończenie, to jednak z otoczeniem przytarasowym nie szło już wytrzymać, a na dodatek panująca na forum choroba różyczkowa skutecznie mnie dopadła i postanowiłam założyć przytarasowy kącik różany.
Najpierw krótki rys historyczny. Tak było w
roku 2014, moja wiedza na temat ogrodniczkowania była na poziomie bliskim zera, coś na zasadzie, że to co zielone to ma być u góry a korzenie to trzeba do ziemi

. Przy okazji widać jak zmienił się bok domu (powstała tam tzw. rabata awatarkowa).
Pierwsze roślinki, z donicy z rojnikami byłam bardzo dumna: