Alicjo, zazwyczaj robię zdjęcia w godzinach porannych ok. 8-9 i po południu, do wieczora. Zależy jak ułoży się światło. W zasadzie prawie nigdy nie robię zdjęć w południe, wtedy światło jest zbyt ostre, wychodzą zbyt duże kontrasty. Czekam aż światło będzie "miękkie". Ale czasami są oczywiście wyjątki.
Aniu, to carex Elata Aurea. Cieszę się, że zaglądasz. Ja byłam u Ciebie po cichu podczas pracy i się nie wpisałam. Ale widać jak Twój ogród "tłuścieje", pięknie się zmienia.
Maczku, to nie jest jarzmianka, to języczka pomarańczowa. Moim zdaniem liście to jest jej największy atut.
No u mnie te narecznice kwitną co roku, niezawodnie.
Wiesz, fajnie taka nierówna ścieżka to by wyglądała z kostki granitowej. Obawiam się, że przy mojej ułożonej z tych płyt krzywizna raczej nie będzie atutem.
Tam jest taki spadek w dół, że woda raczej nie ma szans stać, tak że od tej strony raczej spoko.
Tawułka, tak jak Agata napisała, ma kolor taki bardziej fuksjowy. No dla mnie fiolecik podbity różem.
Lime Rickey a i owszem mam i to sporo, bo coś się fiksnęłam na ich punkcie. To są drzewiaste, tak jak anabelki. Kwiatostany mają mniejsze niż anabelki, na początku są białe, ale nie aż tak jak anabelki. Dosyć szybko robią się zielonawe i dlatego właśnie mnie ujęły. Moje strong anabelki uwielbiam za wielkość kwiatów, ale co roku czekam aż zzielenieją. No nie przepadam za tą czysto białą fazą kwitnienia. Lime Rickey są zdecydowanie niższe. Jeden krzaczek zaczyna trzeci rok u mnie, myślę że więcej niż 120 cm to nie ma. A na ruderowej na tyłach mam ich cały szpaler. Poczekaj jeszcze trochę, będą aktualne foty. Różowych nie mam.
Carex elata mam na ruderowej. One u mnie wiele już przeszły, przesadzane w te i we wte. Ubiegłej jesieni zostały w związku z rewolucją na ruderowej wykopane z bryłą ziemi, przezimowały lekko przydołowane. Dzieliłam teraz na wiosnę, na razie mają się dobrze.
Carex the beatles mam a właściwie można powiedzieć, że miałam. Nie cierpię tej trawy i nigdy więcej jej nie kupię. Po prostu się rozłazi i zawłaszcza powoli teren wokół siebie. Ale u Angeli jest piękna. Tak więc... Jak dla mnie sporobolusy bez dwóch zdań lepsze. Rosną kępowo, są bardziej zwiewne. Są też większe od beatlesów.
Jak by co to pytaj dalej. Kurde, to fajne jest kiedy człowiek coś tam wie i może już sam jakąś opinię innym przekazać.
Kurcze, wydawało mi się, że już pisałam, ot skleroza. Mimo permanentnej rewolucji ruderowej stan posiadania tych naparstnic mi się powiększył, obdarowałam nawet Agatkę Brzozową, tak więc musiały się wysiać.