Agata - bo jak to mówią - macierzyństwo to nie bajka - oj nie

Ja też mam chwilę, kiedy najchętniej trzasnęłabym drzwiami i poszła przed siebie byle jak najdalej...moje dzieciaki to nie aniolki, zdecydowanie. Są uparte, a na drugie mają NIE.
ale kocham je nad życie i każdy wspolnie spędzony dzień to dar...a zrozumialam to dopiero przy Antku...wczesniej wiecznie myslałam o tym co będzie potem, o pracy, szkole...teraz cieszę się naszymi wspólnymi chwilami nawret jesli czasem opadają mi ręce z bezsilności...Kończy się etap takiego najmłodszego i najbardziej beztroskiego dzieciństwa, zaczynają się jakieś tam obowązki, poranne wstawanie, słuchanie kogoś innego niż mama i tata...no i moj maluszek nie jest już takim maluszkiem calkowicie uzaleznionym od mamusi - to chyba "boli" najbardziej...
Syla - dziękuje za zyczenia, tfu tfu tfu, zeby nie zapeszyć

Mam nadzieję pogodzić wszystkie moje plany...i myslę, że kiedy oderwę się troszkę od domowych obowiązków to i powroty do domu i wspólnie spędzany czas będą bardziej przez nas wszystkich doceniane...
____________________
www.wymarzonydomani.blogspot.com - Ana -
Ogród Any