wróciłam przeziębiona, bo we środę siedziałam ponad godzinę na deszczu i wietrze, pilnując starszego zjeżdżającego na nartach i z młodszym śpiacym mi na kolanach.
Zdecydujcie się na dziecko, mowili...
Będzie fajnie, mówili...
Z tymi rodkami to tak:
Chciałam, żeby wraz z sosnami tworzyły zimozieloną ścianę.
Dodatkowo w maju, kiedy większość bylin dopiero startuje, one byłyby mocnym, barwnym akcentem, a potem ładnie wtapiałyby się w tło.
Jakby ścieżkę trochę odsunąć od sosen, to rodki zmieściłyby się przed sosnami, a nie pod.
Taki był plan - czy da się go zrealizować - trzeba zapytać mądrzejszych).
A o drzewach pomyślę już jutro, bo dzieci wołaja