Jeśli mogę nieśmiało się odezwę i to na dodatek w sprawie parownicy. Mam najniższy możliwy model od kilku lat. Myję okna tylko tym. Okna kryształ, zero smug, zacieków i takich tam. Tak, leje się po parapetach/podłogach ta woda zebrana. Kładę po prostu stary ręcznik pod okno. Gorzej jest kiedy myję zewnętrzną część okna i okno otwieram do środka, bo mi się leje nie zawsze na ten ręcznik. Ale mam parterówkę, więc zwykle myję po prostu na zewnątrz i mi się leje do ogrodu. Najpierw okna myję końcówką ze szczotką z nakładką mikrofibrową (a jak mam za brudne okna to najpierw byle jak przelecę czymkolwiek, byle usunąć warstwę kurzu i brudu, bo bym musiała tą nakładkę co chwilkę płukać), a potem pionowo, równo lecę tą ściągaczką parową. Zostają takie nieściągnięte kropelki przy samych ramach i czasem pomiędzy przeciągnięciami. Przecieram wtedy te kropelki ręcznikiem papierowym. Nie znam szybszego sposobu na umycie okien bez smug. Ogólnie polecam zwłaszcza, że to nie jest specjalnie drogie. Najbardziej upierdliwe wg mnie jest to, że ta rura którą leci para jest za krótka i muszę podstawiać krzesło żeby tą parownicę ustawić, bo mi nie sięga do samej góry. I druga rzecz, że jak się na chwilkę odłoży, to jak chce się następnym razem psiknąć, to najpierw trzeba psiknąć gdzieś, bo leci bardziej woda jak z opryskiwacza, a nie para (może wyższe modele tego nie mają). Chyba ta lekko ostudzona woda z węża musi zejść. No i wtedy muszę otworzyć okno żeby psiknąć na zewnątrz, albo w ten ręcznik walę.
Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że rozjaśniłam temat

.
P.S. A na ogród trafiłam wczoraj i rozwaliłam mnie przemiana jaką zrobiłaś. No czapki z głów!