Podzielam Twoje rozterki Teresko, jak najbardziej. Sama śmieję się z siebie, że mój ogród to taki notatkowy, na papierze wygląda przecudnie, tylko jak idę kopać w realu, to mina mi rzednie :/
Bo ja jestem taki teoretyk

Pocieszam się, że na początku pewnie większość boryka się z tym problemem. Naczytam się, naoglądam, inspiracje zanotuję, wydrukuję, a potem na żywo klops... latanie z doniczkami w te i we wte... i jeszcze marudzący nad uchem i poganiający eM., "przecież już miałaś mieć plan, nie będę czekał w nieskończoność" (hihi) co ja się nasłucham
W duchu wiem, że cała przyczyna tkwi we mnie, moja pięta Achillesowa - to właśnie niezdecydowanie i wieczne planowanie. Chciałabym po prostu pójść na żywioł, podoba mi się coś to rach-ciach tak robię i już. Ale nieee, ja będę dumać, zastanawiać się, klikać w kolejny link do ogrodu i ziewać z niewyspania w pracy.
Szczerze, to dobrze, że ten mój eM. mnie dopinguje, bo bez tego "marudzenia" przymuszania, jak zwał tak zwał, to chyba bym się do tej pory nie doczekała tego co powoli wyłania się wokół domu.
Notatnik mam i owszem, przyślę Ci fotkę, jak ją zrobię.
Ściskam i trzymajmy się razem w tych naszych bolączkach :*