Czyli u Was trochę padało? U mnie ani kropelki.
Trochę tych traw masz do wiązania,ale może pogoda jeszcze pozwoli na spokojne przygotowanie ogrodu do snu.
U nas też popadało. Taki dobry dla roślin 24-godzinny spokojny deszczyk. Szkoda tylko, że namoczył opadłe liście
Wczoraj już chyba ostatniego maślaka znalazłam w ogrodzie.
Cudne widoczki jeszcze. Bardzo też nie lubię jak mi trawy rozwala po ogrodzie. Na szczęście zebrinusy giganty poszły do ludzi więc mniejsze trawy mniejszy kłopot. Trawniczek jak dywan. Pozdrawiam
Elu piękne jesienne widoczki serwujesz,a te brzozy takie dziczki czy celowo sadziłaś w ogrodzie.Marzy mi się taki mini lasek brzozowy w rogu działki.Bardzo lubię te drzewa i mam już parę sztuk.
U mnie nadal susza, w piątek ledwo pokropiło. Często podlewam, bo tuje przesadzone, więc mus a na rabatach popiół i wszystko by uschło. Wczoraj dziecko z obrzydzeniem sadziło tulipany ok. 200 szt. i czosnki niskie. Główkowate tak się rozmnożyły, że kazałam wrzucić do dołków i te większe przekręcić piętką w dół, reszta niech sobie radzi sama. Oczywiście znów się nasłuchałam, że nie chciała mieć ogrodu i nigdy nie będzie w nim robić. Zaproponowałam powrót do Wa-wy i mieszkanie w kołchozie, bo jak się mieszka na wsi to trzeba cokolwiek w ziemi robić. Część róż już obcięłam, bo straszyły plamistością i mączniakiem. Wory z liśćmi z orzecha stoją spakowane, pozostałe jak spadną z drzewek owocowych pójdą na kompost ..... jak ktoś się zlituje i zgrabi je. I chyba tyle z jesiennych porządków, jak zdrowie pozwoli to trochę suchych badyli wytnę, a jak nie to zostawię na wiosnę. Jeszcze muszę powiązać trawy.
Podziwiam Cię, że jeszcze drzewa liściaste dosadzasz. Owszem są piękne i cudnie się jesienią przebarwiają, ale jak pomyślę o spadających liściach i tytanicznej pracy za kilka jesiennych chwil patrzenia na nie, to już drzew odechciewa mi się.
Ja już nic nie chcę więcej w ogrodzie, pozbywam się roślin pracochłonnych, rozsadzam to co mam i co zdało u mnie egzamin. Cynie będą wypełniaczami bo z nimi nie ma za dużo pracy a są prześliczne i długo kwitną.
Z roku na rok coraz gorzej, sił ubywa a zdrowia coraz mniej. Zakładając ogród nikt nie bierze tego pod uwagę, dlatego dążę do tego, by ogrodem się bawić a nie w nim tyrać. Lawendę zastąpiłam sosnami Varella szczepionymi na nóżce i odpadło mi cięcie lawendy a z tym jest sporo roboty i to 2 razy w roku.
Elu co do róż mam takie spostrzeżenia, chyba wszystkie mam z certyfikatem ADR i większość z renomowanych szkółek niemieckich. 2-3 lata ładnie rosną i nawet chorób nie łapią, ale w kolejnych latach jest coraz gorzej. W przyszłym roku mam plany, by z różami postępować tak jak Waldek radzi, opryskać je wyciągiem z kompostu. To mało pracy i bez chemii, której w ogrodzie unikam. Jeśli to nie zda egzaminu to i róż się pozbywam .
pozdrawiam serdecznie