Marzec-
byłby nawet sympatyczny,
słońce było, zero dżdżu.
Tylko po co nam wypciągnął
z zakamarków mrozów wór?
Ranniki miałam oglądać,
i krokusów łan pod gruszą,
a tuprzyszło w domu tkwić,
me chęci przyrody nie wzruszą.
Wiosenne cebule przekwitły,
Z doskoku zrobiłam porządek,
i znów mam na ogród namiary.
Chciałabym tak:
równo w rządek.
Ale już kwiecień zadba,
by. mi nie było zbyt miło.
Zimnem znowu zaszarga'
i zmrozi, co już ożyło.
Pesymizm tu posiałam, ale wybaczcie, kochani, 5 miesięcy niebytu w ogrodzie, odbiło się na psycho Hani. W niedzielę idę na jarmark do Jamna,