Byłam, byłam, ale się wnerwiłam. Spieszyłam do autobusu,i zapomniałam sprawdzić aparat-okazało się, że zero mocy.
Zdjęć nie ma. Mam nadzieję, że w sezonie jeszcze jedna okazja będzie, to nadrobię.
Ale z uwagi na pandemię, wielkiego wysypu nie było. Trochę palemek, trochę ręcznych robótek, lalkarze i ceramicy i dopisali. Ale pana zptaszkami nie było. Pan już starszy, pewnie go pogoda w domu zatrzymała. Może upoluję go przy muzeum w Koszalinie jak będzie ciepło.
Stoły gastronomiczne wszelkiej masci stały z obfitością jadła: kapusty na różne sposoby ,pierogi, grochówka i oczywiście piwko.
A po powrocie, musiałam odchorować wyjazd-złapałam katar, Dopiero mi choroba folguje, Stąd i mnie tutaj mniej.
Dziękuję za troskę o moje zdrowie. Cała jestem, kulam się po chacie. Za oknem mży. Ciepło zajrzy dziś, a jutro, znowu zimnica z deszczem, aż do poniedziałku. Ech...