Grażynko, mało mnie, bo jestem uzależniona od transportu. Jak tam wpadam. to najpilniejsze prace, a fotki w ostateczności. I właściwie stale to samo pokazuję.
może z minimalnym odchyleniem w lewo czy prawo. Ale jesień już jest. Pustawo się robi na grządkach. A na rabatach też suszki. Jeszcze jest kilka róż po letnim przycięciu. Pigwowce i pigwy dopiero nabiorą masy po deszczu/ Właśnie wczoraj z wieczora trochę spadło. Będzie dobrze.

Przyśniło się dzisiaj Hanusi:
Rydze z patelni mieć musi!

Gna więc na spacer z psem skoro świt,
by jej przy tych rydzach nie zastał nikt.
Bo taka miejscówka prawie w ogrodzie,
Ja daję słowo: nie zdarza się co dzień.

Są, siedzą pięknie otulone mchem,
buzia się śmieje: dzisiaj je zjem!

Miałam borówkę przez całe lato,
a pod nią ścieliły się pędy,
kwitły, miały owoce zielone.
jesienią zrobiły się czerwone!

Zebrałam , do domu przyniosłam,
teraz myślę: zrobić dżem...
czy inne coś tam?




Podziwiajcie moją żurawinę. To się nazywa wykorzystanie miejsca i wspólnych warunków bytowania, po sąsiedzku.

Hanusiu, szczęściaro, ale rydze!
Rym stosowny
Smacznego

Aniu, dziękuję. Już je pożarłam Następny pozysk będzie do degustacji, o ile będzie.

Swietne i smaczne dary jesieni Mniam, chociaż się obliżę

Ewuś, poczęstowałabym, gdybym mogła. No może chociaż wirtualnie...

Jakie piękne rydze.... to moje ulubione grzyby. U nas to rzadkość.

Dziękuję

Marzy mi się wiadro rydzów, mam przepis na zasolenie. Ale skąd? Taką ilość to widziałam w Lipnicy pod Babią Górą. Byłam na urlopie, i górale z góry je znosili w takiej właśnie ilości.
Ale i tak się cieszę, że u mnie trafiam.