Oooo, na takie widoki czekałam...napatrzę się u Ciebie Haniu, bo u mnie jeszcze trochę potrwa, zanim coś konkretnego zakwitnie...Robota nie ucieknie, zaczeka z pewnością na później...Pozdróweczki...
Moje szkody to pikuś, w Hortulusie to dopiero problem. Jelenie i dziki włamują się przez siatkę. Ogrod zryty, szczegolnie ten nowy, tulipany przetrzebione na maksa.
Wiosnę masz już kolorową,jest na czym oko zawiesić.U mnie miejscami jeszcze ziemia zamarznięta,ale "łebki"już idą do góry
Byłaś w Hortulusie? czy ze słyszenia?
zaklepany mam termin w Darłówko -wie?( nie wiem jak sie odmienia?} druga połowa września .Obowiązkowo jeden dzień na Hortulusa.Mam nadzieję ,że dziki wszystkiego nie zeżrą ...no i uporamy się z pandemią
Basiu, Hortulus pozimowo jeszcze zamknięty, tylko sklepy działają. Zawsze otwierali na majówkę. A o tych spustoszeniach to z gazety lokalnej wiem, aże i u mnie nalot na ogródki jest, to wzrok zawiesiłam na aktualności.
Wrzesień to dobra pora na Darłowo, i Darłówek. Mam nadzieję, że pogoda dopisze. No i Hortulus we wrześniu jeszcze pokazowy. Życzę "szerszej wolności".
Hanuś, no u ciebie te krokusy i ranniki, to tak dywanowo, hurtowe ilości, az się buzia do nich smieje.
Doczytałam o Hortulusie, no też mają pod górkę, trudny sezon jakoś zaczęliśmy.
Fajnie, ze byłaś w ogrodzie i cos tam zrobiłaś, zimnica, sypnęło u mnie śniegiem.
Haniu u Ciebie kolorowo chyba najszybciej! U nas zimno nadal w nocy minus 6 i 7 jeszcze ma być, wszystko bardzo wolno się budzi.
U Ciebie się napatrzeć możemy
pozdrawiam!!!